Spis legend
Legendy o świętych
|
Maurycy męczennik i legia tebajska Historia nie mówi nam nic o miejscu urodzenia św. Maurycego, o nazwisku i stanie jego rodziców, o wychowaniu i młodzieńczych jego latach; lecz pokazuje nam cudnie piękne owoce, jakie życie jego wydało, a to zupełnie wystarcza. Pan Jezus bowiem mówi: „Z owoców ich poznacie je. Wszelkie drzewo dobre, owoce dobre rodzi, a złe drzewo, owoce złe rodzi” (Mat. 7, 16 i 17). W r. 286 kazał cesarz Dioklecjan Maksymianowi Herkuliuszowi, z którym podzielił się rządami państwa, by pociągnął z wojskiem do Galii (dzisiejszej Francyi), aby tamże stłumić powstanie Burgundów, których straszny ucisk cesarskich urzędników doprowadził do rozpaczy. W tej wyprawie musiała wziąć udział także tak zwana legia Tebajska z Egiptu, licząca 6600 żołnierzy, samych chrześcijan pod dowództwem Maurycego. Maksymian przeszedł z wielkiemi trudnościami Alpy i rozbił obóz w dolinie Rodanu niedaleko Oktodurum, dzisiejszego Martinach w kantonie Wallis, by przez krótki wypoczynek wzmocnić wojsko do walki, a uroczystemi ofiarami wyprosić u bożków zwycięstwo nad powstańcami. Gdy legia Tebajska o tem się dowiedziała, pomaszerowała, nie chcąc brać udziału w pogańskich ofiarach, z Oktodurum do Agaunum, dzisiejszego St. Maurice. Rozgniewany tem Maksymian posłał natychmiast surowy rozkaz do Maurycego, by zaraz wraz ze swym oddziałem wrócił i razem z całem wojskiem złożył ofiary. Lecz legia nie usłuchała, a Maurycy kazał Maksymianowi powiedzieć: „Dlatego opuściliśmy obóz, bo nie chcemy wziąć udziału w nakazanych ofiarach; jesteśmy bowiem chrześcijanami i będziemy nimi aż do śmierci! Możesz do woli rozporządzać naszą siłą zbrojną, jesteśmy każdej chwili gotowi wyruszyć do walki przeciwko nieprzyjacielowi i udowodnić, że z miłości ku cesarzowi i ojczyźnie zwyciężymy albo umrzemy”. Zdziczały i okrutny Maksymian zapienił się ze złości, gdy usłyszał tę otwartą i szczerą odpowiedź: „Pokażę raz na zawsze tym nędznikom, że nie wolno bezkarnie obrażać majestatu cesarskiego i bożków państwowych”. Zaprowadził więc oddział wojska do legii w Agaunum i rozkazał, by według praw wojennych była zdziesiątkowaną, t.zn. by każdy dziesiąty żołnierz w oczach towarzyszy mieczem był ścięty. Sądził, że 660 uciętych głów złamie upór reszty, tak iż poddadzą się jego woli i złożą ofiary bożkom. Lecz jak bardzo przerachował się dumny cesarz! Zwyciężyła go Boska moc wiary katolickiej w sercach tych chrześcijan, którym śmierć, odbierająca im życie, najwyższe dała szczęście! (Por. Fil. l, 2). Zdziesiątkowana legia nie zadrżała, a sławiąc braci losem przeznaczonych na śmierć, oświadczyła otwarcie, że nigdy – przenigdy nie odda czci martwym bożkom państwowym ani nie złoży im ofiar. Maksymian rozkazał po raz wtóry, by legię zdziesiątkowano. I znów otrzymało około 600 mężnych wyznawców niewiędnącą palmę zwycięstwa. Patrzący na to towarzysze broni sławili ich; cesarz zaś dał reszcie krótki czas do namysłu. Przeszło 5000 legionistów stało tak w pełnej zbroi wojennej, patrząc na stosy pomordowanych braci z woli władcy ich okrutnego. Mieli oni siłę i męstwo, mogli więc zemścić się strasznie za niewinnie przelaną krew. Lecz byli oni żołnierzami chrześcijańskimi nie tylko z imienia, lecz w rzeczywistości; nie walczyli oni mieczem żelaznym z niesprawiedliwym okrutnikiem, lecz mieczem ducha (którym jest słowo Boże) (Ef. 6, 17), przeciw własnemu ciału, a Maurycy i podkomendni jego oficerowie Eksuperiusz i Kandydus użyli zostawionego im czasu, by zachęcić żołnierzy do cierpliwości i wytrwania. Biegnąc od szeregu do szeregu, od żołnierza do żołnierza, wołali do nich: „Drodzy towarzysze broni, bądźcie mężnymi w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i panującym w Niebie, patrzcie tam na waszych braci, co już otrzymali palmy zwycięstwa, teraz zdobi ich głowy przecudna korona męczeństwa, zażywają teraz w Niebie pokoju i szczęścia Bożego. Otaczają nas czcigodne ich ciała, a potężna ich opieka otacza nas jakby świętym wałem. Czyż nasze męstwo, nasza wiara mają być mniejszemi od nich? Jak oni tak i my złożyliśmy przysięgę na chorągiew, że życie nasze położymy w razie potrzeby za obronę doczesnej ojczyzny; czyż więc nie winniśmy ofiarować je także za ojczyznę niebieską?” Słowa Maurycego trafiły do przekonania wszystkich i zapaliły w nich święty zapał, nie lękający się śmierci. Legia posłała potem Maksymianowi pisemną odpowiedź: „Cesarzu, jesteśmy twoimi żołnierzami, ale zarazem i sługami Boga naszego. Pod twoją władzę oddaliśmy nasze ciała i życie, lecz Bogu nasze serca i dusze. Długie lata służyliśmy obydwom panom wiernie i służyć im chcemy wiernie i w przyszłości, jak długo żyć będziemy; lecz jeżeli jakieś okoliczności zmuszą nas do nieposłuszeństwa, to bądź przekonany, że Boga , więcej słuchać trzeba jak człowieka. Rozkazuj nam w sprawach, dotyczących wojny; kaś nam walczyć z twoimi wrogami, a usłuchamy, zwyciężymy lub zginiemy; lecz zostaw nam naszą wiarę, naszą religię, która nakłada na nas także obowiązki względem Pana i Boga naszego. Chcesz, byśmy ci dochowali przysięgi wierności, wiedz więc o tem, iż już dawniej przysięgliśmy Chrystusowi, że chcemy być zawsze wiernymi Jego sługami. Gdybyśmy więc teraz złamali przysięgę, złożoną naszemu Bogu, czy mógłbyś wówczas liczyć na to, że dotrzymamy przysięgi złożonej tobie – człowiekowi? Od ciebie dostajemy żołd, od Niego nieskończenie więcej, bo życie przyrodzone i nadprzyrodzone, wiarę, nadzieję i miłość. Nie możemy poddać ci się tak dalece, byśmy z tego powodu zaprzeć się mieli Boga, który jest naszym i – czy chcesz w to wierzyć lub nie – twoim także Stwórcą i Dobroczyńcą. Widzimy świeżą, dymiącą jeszcze krew naszych braci, lecz my jesteśmy spokojni i pozostaliśmy ci wiernymi. Trzymamy broń w naszych rękach, lecz nie bój się wybuchu naszej rozpaczy, nie zwrócimy jej przeciwko tobie. Pozostaniemy ci na pewno wiernymi, lecz na pewno zostaniemy wiernymi i naszemu Bogu. Jeżeli więc chcesz nas zmusić, byśmy wbrew woli Bożej popełnili grzech, tedy wolimy raczej umrzeć, nie popełniwszy grzechu, niż usłuchać twego rozkazu i w grzechach dalsze wieść życie.” Okrutny cesarz nie umiał ocenić tak rozumnej i szlachetnej odpowiedzi. Widział w niej jedynie buntowniczy, karygodny opór; wydał więc rozkaz, by otoczyć opornych i wytępić do nogi. Chrześcijańscy Męczennicy nie stawiali oporu, lecz złożywszy na ziemię broń i tarcze, zdjąwszy hełmy i pancerze, nastawiali piersi na śmiertelne ciosy. Krzyki morderców zagłuszyły modlitwy umierających, z ziemi, przepojonej krwią, wznosiły się krwawe opary w niebo. Ponad grobem św. Maurycego i jego towarzyszy zbudowano kościół, uważany za najstarszy w Europie z północnej strony Alp. Wkrótce powstał przy nim klasztor, który w r. 515 św. król Zygmunt znacznie rozszerzył, a w którym obecnie przebywają kanonicy regularni św. Augustyna. Opatowi tegoż klasztoru nadał papież Grzegorz XVI w r. 1840 tytuł biskupa Betlejemskiego po wszystkie czasy. Legenda pochodzi z książki „Prawidła życia chrześcijańskiego dla każdego wieku i stanu”, ks. Otto Bitschnau, z rozdziału „Stan wojskowy”
© 20002021 barbara Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved Strona nie zawiera cookies |