O nieugiętej wierze chrześcijan
Był także inny Saturnin w Afryce, który był bratem św. Satyra. Ten poniósł śmierć męczeńską wraz z owym bratem oraz z Rewokatusem i jego siostrą Felicją oraz z Perpetuą, która pochodziła ze znakomitego rodu. Wspomnienie ich męczeństwa obchodzone bywa przeważnie kiedy indziej. Otóż gdy prokonsul zażądał od nich, aby złożyli ofiary bożkom, a oni żadną miarą na to się nie godzili, kazał ich wtrącić do więzienia. Ojciec Perpetui dowiedziawszy się o tym pobiegł do więzienia płacząc i mówił: Cóż uczyniłaś, córko? Zhańbiłaś twój ród. Nigdy jeszcze nikt z twego rodu nie został zamknięty w więzieniu. Gdy zaś usłyszał, że córka jego jest chrześcijanką, rzucił się na nią z wyciągniętymi palcami i chciał wydrzeć jej oczy, potem zaś wybiegł krzycząc głośno. Św. Perpetua zaś miała widzenie, o którym następnego dnia tak opowiedziała swoim towarzyszom: Widziałam złotą drabinę przedziwnej wysokości, która wznosiła się aż do nieba. Była zaś tak wąska, że tylko jeden człowiek, i to mały, mógł po niej wejść. Z prawej i lewej strony przymocowane były noże i miecze gładkie i wyostrzone, tak iż wchodzący po drabinie nie mógł się oglądać naokoło ani w dół, lecz musiał zawsze stać prosto zwrócony ku niebu. Pod drabiną leżał straszliwy, ogromny smok, każdy więc lękał się wejść na nią. Widziałam też Satyra, który wchodził po drabinie aż do góry. Spoglądał na dół i mówił: Nie bójcie się smoka, lecz wchodźcie spokojnie, abyście mogli być ze mną. Towarzysze św. Perpetui usłyszawszy to dziękowali Bogu gorąco, gdyż zrozumieli, iż Pan powołał ich do męczeństwa. Postawiono ich więc przed sędzią, a oni nie chcieli złożyć ofiary bożkom. Wtedy sędzia rozkazał oddzielić Saturnina i innych mężczyzn od niewiast, a do Felicji powiedział: Czy masz męża? Tak - odrzekła - ale gardzę nim. Sędzia zaś rzekł: Miejże litość dla samej siebie, dziewczyno, abyś zachowała życie, tym bardziej że nosisz dziecię w łonie. Lecz ona rzekła: Uczyń ze mną, co chcesz, ale nigdy nie potrafisz ugiąć mego postanowienia. Przyszli też rodzice św. Perpetui wraz z jej mężem i przynieśli jej małe dzieciątko, które jeszcze piersią było karmione. Ojciec ujrzawszy córkę stojącą przed prefektem upadł na twarz i mówił: Córko moja najmilsza, zmiłuj się nade mną, nad twoją zrozpaczoną matką, nad nieszczęśliwym mężem, który nie potrafi twej śmierci przeżyć. Perpetua jednak stała nieruchoma. Wtedy ojciec rzucił jej synka na szyję, i on sam, matka oraz mąż jej wyciągali ręce i płacząc całowali ją i mówili: Zlituj się nad nami, córko, i żyj z nami. Ona jednak odrzuciła od siebie dziecię i odpędziła ich wszystkich mówiąc: Odejdźcie ode mnie, wrogowie Boga, nie chcę was znać. Prefekt tedy widząc tę wytrwałość kazał wychłostać wszystkich i na długi czas zamknąć w więzieniu. Święci martwili się bardzo o Felicję, która już była w ósmym miesiącu ciąży, modlili się więc za nią. Wtedy nagle przyszły na nią bóle porodowe i urodziła żywego synka. Jeden ze strażników rzekł wówczas do niej: Jeśli teraz tak bardzo cierpisz, to co uczynisz, gdy znów staniesz przed prefektem? Ona zaś odrzekła: Tutaj cierpię za siebie samą, tam zaś Bóg będzie cierpiał za mnie. Wyciągnięto więc ich z więzienia, związano im ręce na plecach, a następnie poprowadzono ich z obnażonymi pośladkami przez ulice i rzucono dzikim zwierzętom. Świętego Satyra i Perpetuę pożarły lwy, Rewokata i Felicję lamparty, a świętemu Saturninowi ścięto mieczem głowę. Było to około roku Pańskiego 256, za cesarzy Waleriana i Galiena.
Fragmenty ze „Złotej legendy” Jakuba de Voragine, „Legenda na dzień św. Saturnina”
© 20002021 barbara Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved Strona nie zawiera cookies
|