Spis legend

Logo serwisu Biblia


Nakarm głodne dziecko - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl
















Legendy o świętych



Św. Tutilo benedyktyn


Tutilo, z książęcej pochodzący rodziny niemieckiej, urodził się około r. 840 i zasłynął bardzo wśród współczesnych, chociaż nosił czarny habit benedyktyński. Był on księciem w dosłownem tego słowa znaczeniu. Odznaczał się świetnemi zdolnościami umysłu i zaletami serca, głęboką wiedzą i biegłością w sztuce, czystością obyczajów i prawdziwą pobożnością, miłością gorącą Boga i ludzi, pokorą i zaparciem się siebie. Świat schlebiał dorastającemu młodzieńcowi i namawiał go do przyjęcia wysokich godności, do używania rozkoszy zmysłowych; lecz on odpędził od siebie te pokusy słowami: „Marność nad marnościami i wszystko marność oprócz kochania Boga wiecznego i wszechmocnego i służenia Jemu samemu.” Prosił o przyjęcie go do słynnego wówczas klasztoru benedyktyńskiego w St. Gallen i wstąpił na drogę królewską naśladowania Chrystusa Pana. Gdy cesarz Karol Gruby dowiedział się o wyborze stanu tego uzdolnionego książęcego syna, miał w gniewie złorzeczyć doradcy, który Tutila namówił, by swe niezwykłe zdolności i przymioty, czyniące go godnym tronu królewskiego, ukrył i zagrzebał pod habitem zakonnym. Lecz Tuliło uśmiechnął się tylko, dowiedziawszy się o tym gniewie cesarza, i rzekł: ,,Nie uczyniłem przecie nic złego, oddałem cesarzowi, co jest cesarskiego: złoto, zaszczytne posady świeckie, zmysłowe rozkosze i wszystko, co za pieniądze kupić można; lecz chcę być także sprawiedliwym względem mego najwyższego Pana i Boga, chcę Mu oddać, co jest Boskiego, tj. serce moje.” W klasztorze Tutilo miał to rzadkie szczęście, że święty Marceli, uczony i światły zakonnik, był jego profesorem filozofii i teologii. Nauczyciel ów posiadał rzadki ten dar, że nie tylko zbogacał swych uczniów skarbami wiedzy i mądrości, lecz zapalał ich także do gorliwego używania tych skarbów ku chwale Bożej i dla dobra bliźnich. Pod przewodnictwem tego Świętego Tutilo uczynił tak świetne postępy, że głębokością nauki i pobożnością życia jaśniał wśród licznych towarzyszy jak słońce wśród gwiazd niebieskich.

„Jagody winne nie rosną na cierniach, ani nie zbierają fig z ostu. Tylko dobre drzewo owoce dobre rodzi” (Mat. 7, 16 i 17); a takiem drzewem dobrem okazał się Tutilo, gdy ukończył nauki w klasztorze i przyjął święcenia kapłańskie. Na rozkaz i z błogosławieństwem, swego przełożonego wszedł na kazalnicę i długie lata zdobił ją pięknemi naukami. Młodzież szlachecka z Recyi, Alemanii i Francyi gromadziła się licznie koło niego, by słuchać uważnie mądrych jego nauk i budować się głęboką jego mądrością. Dla uczniów swych był ojcem najlepszym, a nawet – czułą i kochającą matką. Dziwiono się ogólnie, jak mógł ten zakonnik poza męczącą działalnością nauczycielską znaleźć jeszcze tyle czasu, by zajmować się muzyką, śpiewem, malarstwem, rzeźbiarstwem, a nawet budowaniem kościołów. Duchowne i świeckie osoby szukały u niego porady w ważnych sprawach, a ludziom z niższych stanów chętnie wyświadczał różne przysługi. Sławę jego jako uczonego i artysty–mistrza przewyższała jeszcze niezwykła jego pokora, jego żarliwość w modlitwie i rozmyślaniu i dziecięca miłość ku Matce Najświętszej.

Ten stosunek serdecznej miłości między Maryą a Jej synem Tutilem objaśnia nam pięknie następujące zdarzenie, o jakiem nam mówi historya. Opat jego rozkazał mu, aby udał się do miasta Mecu, położonego w Burgundyi, by tamże ozdobił obrazami pewien kościół. Tutilo usłuchał niezwłocznie, chociaż żal mu było opuszczać na pewien czas ciche ustronie klasztorne i prosił gorąco Maryi, by mu towarzyszyła i dopomogła wykonać to polecenie ku chwale Bożej i zbudowaniu ludu chrześcijańskiego.

Pewnego dnia, gdy prawie dokonał już swych prac i wykończał główny obraz przedstawiający Matkę Boską z Panem Jezusem na ręku, przybyło dwóch panów obcych do kościoła, by przypatrzeć się jego malowaniu, o którem tyle słyszeli pochwał. Gdy tak oglądali jeden obraz po drugim, podziwiając artystyczną ich piękność, ujrzeli naraz cudnej piękności niewiastę, która stała obok malującego Tuliła na rusztowaniu i dopomagała mu przy pracy. Zdziwieni tem, pytali się przewodnika, pewnego kanonika, czy owa niewiasta nie jest może siostrą artysty? Teraz ujrzał i ów kanonik niewiastę, a poznawszy w niej samą Królowę Niebios, Maryę, patrzał w niemym zachwycie na Nią, jak pomagała Tutilowi przy pracy, podając mu farby, zmieniając pędzle, poprawiając nieudałe pociągnięcia pędzla i czyniąc mu stosowne uwagi. Dopiero po długiej chwili odzyskał mowę i zawołał wzruszony: ,,O szczęśliwy, trzykroć szczęśliwy mistrzu, kiedy tobie sama Najświętsza Mistrzyni pomaga przy pracy!” Pokorny zakonnik, zawstydzony tą pochwałą udał, jakoby nie rozumiał znaczenia tych słów i wziął je jako niezasłużony komplement. Lecz kanonik ów i jego towarzysze widzieli dobrze i rozgłosili zdarzenie to po całem mieście.

Gdy Tutilo usłyszał wieczorem, że o tem mówiono, opuścił nocą miasto, by ujść pochwał ludzkich, chociaż obraz nie był jeszcze skończony i najważniejsza część obrazu, tj. oblicze Matki Bożej nie było jeszcze wymalowane.

Na drugi dzień rano śpieszyli ludzie tłumnie do kościoła, pragnąc goręcej ujrzeć Pomocnika jak mistrza, lecz nie ujrzeli ani jednego, ani drugiego, a natomiast nowy ujrzeli cud. Bo oto obraz, na którym oblicze Matki Najświętszej poprzedniego wieczora nie było jeszcze wymalowane, zupełnie był wykończony. Nikt nie widział, kto tego dokonał, lecz wszyscy wierzyli zgodnie, że Marya sama to uczyniła, dlatego pod obrazem umieszczono podpis: ,,Obraz ten Matki Bożej wymalowała sama Najświętsza Marya Panna.” Tymczasem powrócił Tutilo do ukochanej swej celki klasztornej w St. Gallen i nikomu nic nie mówił o owem zdarzeniu w Mecu. Lecz opat i cały konwent zakonny dowiedzieli się o niem od Biskupa Mecu, który fakt ten dokładnie zbadał i obszernie opisał.

Tutilo pracował jeszcze kilka lat w klasztorze ku chwale Bożej i dla dobra bliźnich, uzdrowił licznych chorych i cierpiących, aż w końcu wyczerpawszy wszystkie swe siły, oddał Bogu ducha dnia 27 kwietnia 912 r. Ciało jego złożono w kaplicy świętej Katarzyny, a Bóg wsławił je licznymi cudami. I dziś jeszcze ujrzeć można w klasztorze św. Gala kilka hymnów pisanych jego ręką, obraz Wniebowzięcia Matki Bożej przezeń rzeźbiony i artystycznie w złocie rzeźbioną oprawę do ksiąg ewangelicznych; świadczą one, że błogosławiony Tutilo, zostawszy zakonnikiem, nie zakopał swych talentów, lecz pomnożył je o drugie pięć.


Legenda pochodzi z książki „Prawidła życia chrześcijańskiego dla każdego wieku i stanu”, ks. Otto Bitschnau, z rozdziału „Stan zakonny: Znaki stanu zakonnego w Kościele katolickim”


© 2000–2021 barbara     Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved     Strona nie zawiera cookies