Spis legend

Logo serwisu Biblia


Nakarm głodne dziecko - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl
















Legendy o świętych



Św. Wilhelm książę Akwitanii zakonodawca


Pod koniec jedenastego wieku urodził się Wilhelmowi, księciu Akwitanii i małżonce jego Janinie z Tuluzy syn, który na Chrzcie św. otrzymał imię ojca. Pobożna matka wychowała go pięknym swym przykładem, zanim słowami pouczyć go mogła, że czyste i nienaganne życie najpiękniejszą jest ozdobą i chwałą człowieka. Niestety umarła za wcześnie, wskutek czego ponęty świata wdzierały się bez przeszkody do serca osieroconego i niestrzeżonego chłopca. Gorąca bo młoda krew i ogień namiętności sprowadziły go na manowce i bezdroża. Lubił dziką służbę wojenną, jazdę na koniu i ćwiczenie się we władaniu bronią. Ojciec jego dbał więcej o to, by obudzić w nim dumne poczucie własnej godności, na czem polega często cała ambicja „szlachetnie” urodzonych, jak o religijne wychowanie jego i przyzwyczajenie go do cnotliwego życia i zaparcia się siebie. Tym to sposobem zabrakło żywemu młodzieńcowi wału chroniącego go przed potężnemi pokusami, jakiemi bogactwo, pochlebstwo i własne ciało serce jego podbiły i niewidzialnemi więzami wciągnęły w gwarne i lekkomyślne życie, tak iż rozwiązłość i pragnienie zabaw zwarzyły najpiękniejszy kwiat jego życia, splamiły czystość serca i ciała i zniesławiły go dzikimi czynami; nie zdołały jednak doszczętnie wyniszczyć w duszy jego szacunku dla rzeczy świętych i Boskich. Dowodem tego jest, że w roku 1125 wziął udział w drugiej wyprawie krzyżowej celem oswobodzenia Jerozolimy; lecz święte to dzieło nie zdołało bynajmniej stłumić w nim namiętności tak, że po powrocie do swego po ojcu odziedziczonego księstwa przez trzy lata jak drugi Herod żył z żoną brata swego ku wielkiemu zgorszeniu poddanych.

W tym czasie szlachta rzymska podniosła rokosz przeciw prawowitemu panu swemu, papieżowi Innocentemu II i wybrała antypapieża Anakleta II. Wilhelm stanął z całą swoją potęgą książęcą po stronie buntowników przeciw Kościołowi, złożył hołd antypapieżowi Anakletowi i prześladował w swem państwie biskupów, stojących wiernie po stronie prawowitego papieża Innocentego II. Biskupa z Poitiers, który mu z apostolską odwagą wytykał i ganił jego tyranię, rozwiązłość i poniżenie godności książęcej i zachęcał go do koniecznej poprawy życia, posłał przemocą na wygnanie; świętego Bernarda, który go ustnie i piśmiennie prosił i zaklinał, by nawrócił się ze złej drogi, by naprawił zgorszenie, jakie dał ludowi, by zawczasu jeszcze ułagodził sprawiedliwy gniew wiecznego Sędziego i by obowiązki panującego wykonywał jak na chrześcijańskiego księcia przystało, jeżeli nie chce, by nieszczęśliwa śmierć jako kara nań przyszła – wyśmiał i wyszydził a nawet groził mu karami!

Wilhelm przybył rzeczywiście razu pewnego ze świtą swoją do klasztoru, w którym się św. Bernard właśnie znajdował i pytał się o niego. Gdy mu powiedziano, że Bernard ubiera się do Mszy świętej, poszedł z otoczeniem swem do kościoła, więcej z tego powodu, by go sobie obejrzeć, jak by się pomodlić. Bernard odprawiał Mszę św. z właściwą mu powagą i budującem namaszczeniem, a po Podniesieniu odszedł od ołtarza trzymając konsekrowaną Hostię w ręku nad pateną, a zbliżywszy się do osłupiałego księcia rzekł do niego te silne i wstrząsające słowa: „Księciu, pokój z tobą! Prosiłem cię gorąco, byś zachował pokój z Kościołem Pana naszego Jezusa Chrystusa, lecz tyś mnie z pogardą odepchnął od siebie. Po słudze. przychodzi teraz sam Pan we własnej Swojej Osobie i prosi cię, byś się pojednał z Jego Kościołem, któryś tak ciężko skrzywdził i obraził. Patrz, oto żywy Bóg i Syn Najświętszej Dziewicy, twój Król i Głowa Kościoła świętego, który ty tak okrutnie prześladujesz; patrz oto twój Zbawiciel, co umarł na krzyżu i chwalebnie zmartwychwstał, przed którym wszelkie zgiąć się musi kolano i w którego Imię wszyscy ludzie – nawet najwięksi grzesznicy – mogą być zbawieni; patrz oto twój Sędzia sprawiedliwy, który wyda kiedyś na pewno a może nawet i dziś wyrok nieodwołalny na ciebie! Śmiertelny książę, czy zechcesz i Nim w pysze twej wzgardzić, czy zechcesz i Jego odepchnąć od siebie, jakeś to uczynił sługom Jego?” Wszyscy obecni poczęli głośno płakać. Wilhelm upadł, drżąc na całem ciele, na kolana i nie mógł wykrztusić ani słowa. Bernard począł znów go prosić: „W imię Jezusa osobiście tu obecnego proszę cię: poddaj się jako posłuszny syn Ojcu św., prawowitemu papieżowi Innocentemu; przeproś się z biskupem twego kraju, któregoś niesłusznie posłał na wygnanie, a trzodzie wiernej oddaj pasterza; przestań dawać poddanym twoim zgorszenie, którem ty, książę, ich tak bardzo krzywdzisz; czyń pokutę i przeproś Pana Boga twego, któregoś tak bardzo obraził”

Wilhelm był przekonany, że nie sługa, lecz rzeczywiście sam Pan Bóg wszechmocny i tak bardzo znieważony doń mówi, że stoi bezbronny przed surowym Sędzią, że nie może ciężkich oskarżeń ani ze wzgardą odepchnąć, ani im zaprzeczyć, ani jakiemkolwiek uniewinnieniem zmniejszyć; widział Pana Jezusa we własnej Jego Osobie przed sobą, widział jak prawą ręką podawał mu łaskę przebaczenia, a w lewej ręce groził mu mieczem zemsty. Tak dumny dotychczas i hardy książę uczynił dobry i szczęśliwy wybór, objął z pokorą i żalem prawicę Zbawiciela i odpowiedział św. Bernardowi: „Módl się za mnie i przebacz mi, uczynię niezwłocznie wszystko, czegoś żądał ode mnie”. Bernard zaniósł Pana Jezusa znowu na ołtarz i dokończył Mszy świętej. Wilhelm zabrał się po powrocie do swej rezydencji do przyrzeczonego dzieła pokoju. Tego samego jeszcze dnia oddalił od siebie ową niewiastę, usuwając równocześnie zgorszenie wśród ludu; tego samego dnia wysłał posłów do biskupa prosząc go, by wrócił do swej trzody i ogłosił, że błąd swój naprawia, wyrzekając się Anakleta II, a prawowitym papieżem i namiestnikiem Chrystusowym uznając Innocentego II. Potem uczynił sąd nad sobą samym: zszedł z tronu książęcego, a powierzywszy rządy państwa swemu synowi, rozdał hojne jałmużny, wdział ostrą włosiennicę na siebie; uczynił pielgrzymkę do grobu św. Jakuba w Kompostelli i do Rzymu do grobów św. Apostołów Piotra i Pawła; w Rzymie też rzuciwszy się do nóg papieża. Innocentego II, wyznał swe grzechy i prosił o rozgrzeszenie i pokutę. Papież tem ucieszony podniósł go z ojcowską miłością, a udzieliwszy mu rozgrzeszenia kazał mu uczynić jeszcze pielgrzymkę do Jerozolimy.

Pielgrzymkę taką kazano nieraz w owych czasach odbywać wielkim i zgorszenie siejącym grzesznikom za pokutę i to z ważnych przyczyn, by ci przez ciąg takiej pielgrzymki długiej do obcych krain oddalili się od najbliższej sposobności do grzechu i od pokus do dawnych grzechów; by stłumili w sobie dawne grzeszne przyzwyczajenia niewygodami i uciążliwościami takiej podróży, a wskutek tego łatwiej wykonać mogli powzięte postanowienia, by wreszcie widząc miejsca łask nadzwyczajnych własnemi oczami, rozważając posłuszeństwo, czyny i mękę Pana Jezusa i modląc się z większem skupieniem, żal swój pogłębili, wiarę, nadzieję i miłość Boga umocnili i przygotować się mogli do godniejszego przyjęcia Komunii świętej.

Pielgrzymka ta pokutnicza do Jerozolimy wywarła na Wilhelmie ten leczący i uświęcający skutek: W Palestynie tyle otrzymał oświeceń i tylu doznał pociech, że pozostał tamże dziewięć lat, modląc się ustawicznie i czyniąc pokutę.

Z błogim spokojem w sercu powrócił Wilhelm do Włoch, lecz nie poszedł już do Akwitanii, gdzie Boga tak ciężko dawniej obrażał, a siebie samego grzechami tak bardzo poniżył, lecz ukrył się w jaskini koło miasta Syeny, gdzie w dalszym ciągu wiódł życie pokutnicze, aż w końcu pewien myśliwy odkrył jego jaskinię i zbudował mu pustelnię. Rozgłos jego świętości przywiódł doń kilku uczni, z którymi wiódł wspólne życie według reguły św. Benedykta, wskutek czego stał się założycielem zakonu „Wilhelmistów”. Po niewielu latach spędzonych w samotności legł Wilhelm na łoże śmierci i w r. 1157 otrzymał z rąk miłosiernego Zbawiciela niezniszczalny i nie więdnący nigdy wieniec sprawiedliwości. Wielką była radość nie tylko w Akwitanii lecz i u wszystkich katolików, gdy papież Innocenty III w r. 1202 uczcił tryumf łaski Bożej nad księciem Wilhelmem i jego dawniejszymi występkami, ogłaszając tego pokutującego księcia – Świętym.


Legenda pochodzi z książki „Prawidła życia chrześcijańskiego dla każdego wieku i stanu”, ks. Otto Bitschnau, z rozdziału „Stan umierających: Wieczność grzesznika”


© 2000–2021 barbara     Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved     Strona nie zawiera cookies