Spis legend

Logo serwisu Biblia


Nakarm głodne dziecko - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl
















Legendy o świętych



Św. Hieronim kapłan i doktor Kościoła


Hieronim urodził się około r. 331 w miejscowości Stridonie, prawdopodobnie w dzisiejszej Istrii położonej, jako syn zamożnych i chrześcijańskich rodziców, którzy dziecku swemu nadzwyczaj uzdolnionemu lecz i burzliwemu staranne dali wychowanie. Gdy Hieronim miał już piętnaście lat, a nie był jeszcze ochrzczony, posłał go ojciec do Rzymu do szkół. Z prawdziwą zachłannością uczył się tu Hieronim z klasycznych dzieł pogańskich poetów i mówców, słuchał wykładów o matematyce, filozofii i innych gałęziach wiedzy. Wspaniałe pomniki starorzymskiej sztuki potężne wywarły wrażenie na bujną wyobraźnię młodzieńca; z nie mniejszem uszanowaniem spoglądał i na wzruszające dzieła pobożności chrześcijańskiej, na grobowce świętych Męczenników i Wyznawców. Lecz ogniste jego usposobienie nie chciało się poddać pod jarzmo spokojnego i regularnego życia. Raz zachwycał się zmysłowem pogaństwem, drugi raz znowu chrześcijaństwem podnoszącem ducha; nieraz siedział dniem i nocą nad książkami, a potem znów gonił za rozrywkami. Pod wpływem pogańskich nauczycieli osłabło powoli chrześcijańskie jego usposobienie. Dumna filozofia schlebiająca zmysłowości zawiodła go na śliską drogę, a słabo ugruntowana jego cnota ulegała nieraz zmysłowości. Gorzki żal kazał mu raz takie uczynić wyznanie: „Wynoszę dziewictwo pod niebiosy, nie dlatego, że je może posiadam, lecz że ze zdumieniem widzę, iż gonie posiadam. Chwalić u drugich to, czego się nie posiada, jest szczerem ale upokarzającem wyznaniem. Ale czyż nie mam podziwiać lotu ptaków dlatego, że mam ciężkie ciało i oderwać się od ziemi nie mogę? Ach, jestem owym synem marnotrawnym, który zmarnował całe swe dziedzictwo. I teraz jeszcze waham się uklęknąć u stóp Ojca mego i oderwać się stanowczo i zupełnie od ponęt dawniejszych rozkoszy”.

Mimo wszystko nabył Hieronim w Rzymie wiedzy ogromnej ogólnie podziwianej. Po ukończeniu nauk chodził do sal sądowych, by słuchać mów adwokackich. Lecz wkrótce obrzydło mu ciągłe słuchanie o zbrodniach wyrafinowanych i strasznych ich skutkach. Postanowił dlatego zrobić podróż naukową do Galii (dzisiejszej Francji) i nad brzegi Mozeli, by poznać osobiście znakomitych uczonych, których nazwiska sławiono lub których dzieła czytał. Dłuższy jego pobyt w Trewirze z tego szczególnie jest wzmianki godny, że w mieście tem postanowił stanowczo życie swe zmienić i Bogu się oddać zupełnie, by nie być pozornym lecz rzeczywistym chrześcijaninem. Karcił więc ostro własną ręką swe ciało, by odpokutować za grzechy w Rzymie popełnione i by pożądliwość ciała podbić pod władzę ducha. Z wielkim zapałem studiował Pismo św., a zwłaszcza życie i mękę, nauki i cuda Boskiego Zbawiciela. Po powrocie do Rzymu przyjął Sakrament Chrztu św., który w owych czasach wskutek niemądrego zwyczaju w późniejszych dopiero przyjmowano latach. Ach, czemuż boi się słaby i na pokusy rozliczne narażony człowiek przyjąć za wcześnie pomocy niezbędnie potrzebnej łaski Bożej!!

Pałając gorącą żądzą wiedzy i pogłębienia nauk swych teologicznych słuchał Hieronim wykładów uczonych W Akwilei, w kilku miastach Małej Azji a przez dłuższy czas w Antiochii Syryjskiej, gdzie zachorował. Odzyskawszy zdrowie odwiedził licznych mnichów żyjących na pustyni Chalcis i próbował naśladować surowy rodzaj życia najgorliwszych pustelników. W wąskiej i małej zamieszkawszy celce, żywił się czarnym chlebem i jarzynami, na które zarabiał pracą ręczną, sypiał na gołej ziemi, modlił się, rozmyślał i płakał często, że tyle zmarnował czasu i tak często i ciężko obrażał Boga. Lecz nie znalazł w tej samotności spokoju serca i ducha, którego tak gorąco pragnął; dwaj bowiem nieprzyjaciele prześladowali go zawzięcie.

Jednym z nich była żywa pamięć o rozkoszach zmysłowych widzianych w świecie, a częściowo i zażywanych. Wyobraźnia, to tak silnie bijące w nim źródło szczęścia i niedoli, wyprowadzała go z cichej celi pustelniczej i wiodła go znowu w szumiące życie Rzymu, tej pani świata. I podczas gdy chude jego członki ostra trapiła włosienica na pustyni, a posty i cierpienia coraz więcej oszpecały wychudłe jego oblicze, i podczas gdy bolały go ręce od niezwyczajnej pracy, a nogi od gorącego piasku, a oczy zagłębiały się w kartkach Pisma św. – duch jego błąkał się po ulicach, teatrach i łaźniach rezydencji cesarskiej nad Tybrem; wiódł rozmowy z pięknemi niewiastami, przyglądał się wdzięcznym tańcom czarujących dziewcząt, słuchał ich pieśni śpiewanych przy dźwiękach instrumentów muzycznych, a serce jego gorzało od ognia zmysłowych namiętności. By zwyciężyć straszne te pokusy, klękał przed krzyżem i płakał długo i gorzko; albo uciekał do dalszych jeszcze jaskiń owej pustyni, wołając głośno o miłosierdzie do Boga i raniąc dyszącą pierś ostrym kamieniem, aż w końcu burza namiętności ustała, a Bóg nagrodził dzielnego bojownika zasłużonym spokojem duszy. W takich godzinach serce jego rozpływało się w niebiańskich rozkoszach i modlitwach dziękczynnych.

Drugim nieprzyjacielem, wydającym mu liczne bitwy, było jego rychło powzięte i namiętne zamiłowanie do czytania dzieł pogańskich poetów i filozofów. Karał się wprawdzie postem i biczami za dogadzanie tej namiętności; czytał wprawdzie o cudach miłosierdzia Boskiego w Piśmie św., czytał wzniosłe opisy natchnionych proroków, treściwe listy św. Pawła, ale mimo to wyciągał od czasu do czasu rękę – aczkolwiek z trwogą – po tych ulubieńców swoich.

W tem utrapieniu zesłała nań dobroć Boża następujący dziwny sen. Ujrzał się bowiem już na sądzie Boskim. „Kto ty jesteś?” pyta się go surowo Pan Jezus. „Jestem chrześcijaninem”, odpowiada Hieronim zatrwożony. „Kłamiesz”, brzmiała odpowiedź, „jesteś czcicielem Cicerona, bo gdzie serce twoje tam i skarb twój. Nie znam cię”. Od tej chwili nie czytał już nigdy – dla przyjemności jedynie – pogańskiej książki.

Przez cztery lata toczył Hieronim tę straszną walkę w pustyni Chalcyjskiej, walkę zwycięską wprawdzie, lecz trawiącą ciało jego i ducha; potem wrócił do Antiochii, gdzie w r. 379 przyjął święcenia kapłańskie.

W stan kapłański wniósł Hieronim wielkie bogactwo nabytej wiedzy i cnót wypróbowanych. Dla ogromnego zapału jego do pracy były dnie i noce za krótkie, by otrzymanych od Boga i nabytych zdolności użyć na chwałę Bożą, dla dobra chrześcijaństwa, odparcia jego nieprzyjaciół i uświęcenia własnej duszy. Papież Damazy powołał go do Rzymu, by korzystać w sprawach kościelnych z jego rad i pism. Wiedza jego ogromna i mądrość, ostry sposób jego życia i potęga wymowy zjednały mu u Rzymian tak wielkie uznanie i cześć, że wielu widziało w nim następcę sędziwego papieża Damazego. Wspaniałymi dowodami jego wiedzy, mądrości i siły, z jaką wykładał wykształconym Rzymianom treść Pisma św. i zachęcał ich do życia pobożnego, są owe dwanaście niewiast i dziewic z najwyższych rodzin szlacheckich, które jako sławne Święte cześć odbierają od całego chrześcijaństwa. Dowody ogromnego wpływu ognistych mów jego, w których ustnie i piśmiennie piętnował: chciwość, próżność, zbytek, nadmierne zamiłowanie wygód, dali sami obwinieni o te grzechy, miotając się we wściekłym gniewie i nienawiści na niego i występując przeciwko niemu z nikczemną bronią wyzwisk i oszczerstw.

Po śmierci papieża Damazego (w r. 385) powrócił Hieronim na wschód i obrał sobie w Betleem najpierw małą celę, a później klasztor za miejsce stałego pobytu, by oddać się pracy naukowej i pobożnym ćwiczeniom duchownym. Podziwienia godną jest i będzie zawsze owa olbrzymia praca, jaką poświęcił tłumaczeniu Pisma św., tej księgi ksiąg, i to w najlepszych latach swego życia. Mimo nadzwyczajnych trudności, jakich takie dzieło nastręczało, i mimo przeciwności ze strony przyjaciół i nieprzyjaciół, przetłumaczył Pismo św. Starego Testamentu z języka hebrajskiego, a Pismo św. Nowego Zakonu z greckiego na język łaciński, a pracy tej dokonał tak świetnie, że wdzięczne chrześcijaństwo przyznało tłumaczeniu temu tytuł chlubny: „Wulgata” t.zn. „przyjęte z ogólnem uznaniem”, a Sobór Trydencki rozporządził, że w publicznych wykładach i objaśnieniach Pisma św. wolno używać jedynie Wulgaty. Dalej zawdzięcza Kościół katolicki potędze płodnego ducha Hieronima świetne objaśnienia wszystkich prawie ksiąg Pisma św., rozprawy o naukach wiary i obyczajów, opisy żywotów chwalebnych świętych Pustelników, wiele pism apologetycznych przeciwko heretykom... Ostre swe i cięte wyrażanie się o heretykach usprawiedliwia sam temi słowy: „Wrogowie Kościoła Chrystusowego są i moimi wrogami. Pies szczeka w obronie pana swego, a ja nie miałbym występować w obronie Boga mego? Umrzeć mogę, ale milczeć nie mogę!”

Kluczem do dobrego zrozumienia nadzwyczajnych pokut, jakie sobie sam zadawał, pracy niezmordowanej, gorliwości, z jaką występował przeciwko niesprawiedliwości, kłamstwu i grzechom, są własne jego słowa: „W każdej dnia godzinie stoi mi przed oczyma ów straszny dzień sądu, który mnie czeka; czy czuwam, czy śpię, ciągle brzmi w uszach moich straszliwy sygnał trąby Anielskiej: »Wstańcie umarli i idźcie na sąd!«”

Święty Hieronim doczekał się sędziwego wieku, bo żył 90 lat. W długiem tem życiu odbijał się ciągle o uszy jego głos: „Idźcie na sąd”; były to drogie i szczęśliwe lata, w których „potykał się dobrem potykaniem”, zebrał sobie bogaty skarb zasług, a w końcu stanął z niemi dnia 30 września 419 przed trybunałem Chrystusa Pana.


Legenda pochodzi z książki „Prawidła życia chrześcijańskiego dla każdego wieku i stanu”, ks. Otto Bitschnau, z rozdziału „Stan umierających: Człowiek przed sądem Pana Jezusa”


© 2000–2021 barbara     Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved     Strona nie zawiera cookies