Spis legend

Logo serwisu Biblia


Nakarm głodne dziecko - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl
















Legendy o świętych



Św. Germana Cousin dziewica


Św. Germana, córka ubogich zupełnie rodziców, urodziła się w małej wiosce Pibrak, położonej w pobliżu wielkiego miasta nadmorskiego Tuluzy we Francji, r. 1579; jako dziecko małe była słabowitą i nie miała wielkich zdolności umysłowych; dotknął ją także bolesny bardzo cios, bo straciła pobożną i Bogu oddaną zupełnie matkę, a ojciec oddał ją wkrótce pod surową władzę macochy, która nigdy na nią nie spojrzała ani nie przemówiła do niej łagodnie, a tem mniej jej nie pochwaliła. O, jak pustą i czczą jest cała ta widzialna przyroda bez tchnienia miłości i jak smutnem jest życie sieroty, która straci serdecznie kochającą matkę! Lecz tem troskliwiej czuwało oko Ojca niebieskiego nad Germaną, którą zmarła jej matka nauczyła jeszcze pacierza i pokładania ufności w łaskawej Królowej Niebios.

Skoro tylko biedne dziewczątko trochę podrosło, wyganiała ją macocha z kawałkiem czarnego chleba w pole, by pasła trzódkę owiec ojcowskich. Samotność dobrem jest bardzo miejscem dla Jezusa, naszego Zbawiciela i Nauczyciela, naszego Pasterza i Żywiciela; w samotności głosi On chętnie Swą Ewangelię ubogim, bo tam nie zagłuszają słów Jego kłótnie lub przekleństwa, ani świat zgiełkliwy ani huczące burze namiętności; jest ona ową świętą pracownią, w której Pan Jezus tak chętnie działa i wyciska Swój obraz na sercach wiernych. Germana była łagodnego, pobożnego usposobienia, i wrażliwą na wszystko, co piękne i dobre. Cicha i zamknięta w sobie zwracała swe serce w modlitwie i rozmyślaniu ku Niebiosom i żyła zupełnie szczęśliwie w ścisłem zjednoczeniu z miłosiernym i dobrym Bogiem, ciesząc się przepiękną i pouczającą przyrodą, tem dziełem Najwyższego. A podczas gdy ziarnka różańca przesuwały się przez jej palce, zatapiała się myślą we wzruszająco pięknych tajemnicach życia i męki Jezusa i Maryi. Godzinami całemi rozmyślała, patrząc na maleńki krzyżyk, wiszący przy różańcu, nad świętą drogą krzyżową, po przebyciu której Pan Jezus opuścił świat i poszedł do Ojca, by wszystkim tym, co za Nim pójdą, zgotować mieszkanie. Po tysiąc razy całowała z miłości i wzruszenia rany Zbawiciela ukrzyżowanego i czuła się szczęśliwą, że może razem z ubogim i wzgardzonym Synem Bożym dzielić i znosić ubóstwo i wzgardę. Germana żyła w odosobnieniu od ludzi, ale nie była samą; otaczała ją żyjąca przyroda, która była serdeczną jej przyjaciółką; nie tylko pasące się owieczki, ale i ptaszki śpiewające, nie tylko pachnące kwiatki polne i trawy, ale i potężne drzewa leśne miały niejako według jej mniemania współczucie dla niej, kochała więc wszystkie stworzenia jako dzieła rąk Bożych, jako dowody Jego Potęgi, Mądrości i Dobroci. Gdy ją inne odwiedzały pasterki, mówiła im z zapałem o Dobroci Pana Jezusa, Matki Boskiej łaskawej i o słodyczy, jaką napawa dobra modlitwa, a one słuchały ją z uwagą.

Gdy Germana wracała wieczorem do. domu, przemokła nieraz od deszczu i drżała z zimna; macocha gniewała się na nią, nie pozwalała jej wcale wchodzić do izby ani mówić z młodszem od niej rodzeństwem przyrodniem, lecz rzuciwszy jej trochę nędznej strawy dla zaspokojenia głodu, kazała jej iść do stajni albo do skrytki pod drzwiami, gdzie przepędzić miała noc na słomie. Germana znosiła wszystko cierpliwie i milczała; nigdy nie wyszła skarga z jej ust, nigdy nie okazywała niezadowolenia; bo Pan Jezus i Matka Najświętsza uszczęśliwili ją przeobfitą łaską, za to pomnażała sobie umartwianiem się i nocnem czuwaniem swe cierpienia.

W jednej tylko rzeczy nie słuchała Germana macochy, chodziła mianowicie codziennie do dość oddalonego kościoła parafialnego na Mszę świętą. Za każdą wszakże razą zostawiała owce pod opieką „Dobrego Pasterza”, który ich podczas jej nieobecności pilnie strzegł, nie pozwalając żadnej wejść na cudze pole. Mszy świętej słuchała z budującem skupieniem ducha, przystępowała często do Komunii św., a promienne szczęście bijące z jej twarzy przy przyjmowaniu Chleba anielskiego dziwny wywierało urok na obecnych.

Razu pewnego wezbrał od deszczu strumyk, przez który Germana, idąc codziennie na Mszę św., przechodziła, a mostek maleńki zabrała woda. Teraz byli ludzie ciekawi, jak Germana przejdzie strumyk, by pośpieszyć jak zwykle do kościoła i ukryli się w pobliżu strumyka. I rzeczywiście o zwykłej godzinie przybyła Germana, a nie znalazłszy mostka, weszła śmiało w rzeczkę. I oto: woda się rozstąpiła na obie strony, tak że przeszła strumyk suchą nogą.

Chociaż nikt się nie skarżył na Germanę, że zaniedbuje swe obowiązki, że wyrządza sąsiadom szkodę i chociaż jej owce lepiej wyglądały jak sąsiadów, mimo to krzyczała na nią często macocha i znieważała ją za to, że chodziła do kościoła. Postępowanie to macochy oburzało do żywego mieszkańców wioski; tylko Germana była zawsze łagodną i cierpliwą, a cnoty te, oczyszczane w ogniu cierpień, coraz żywszym świeciły blaskiem.

Podpadało ogólnie miłosierdzie Germany, bo każdy znał wielką jej nędzę. Lecz pościła bardzo ściśle, by potem mogła rozdać chorym i ubogim chleb, który jej dawała macocha, a tą jałmużną pocieszyć duszę ich znękaną. Bóg rozmnażał w cudowny sposób jej jałmużny, tak iż ludzie pojąć nie mogli, jakim sposobem rozdać może tyle i tak dobrego chleba. Źli ludzie oczernili ją, że kradnie, a macocha potwierdziła to oszczerstwo, twierdząc złośliwie, że Germana sprytną jest złodziejką. I rzeczywiście zauważyła pewnego razu, jak Germana, ukrywając coś w przepasce (fartuszku) wyszła z domu. Z kijem w ręku pobiegła za nią, klnąc i wyzywając ją na cały głos. Lecz dwaj sąsiedzi wyprzedzili ją, a dogoniwszy Germanę, rzekli: „Nie bój się, obronimy cię przed rozgniewaną macochą; lecz otwórz przepaskę, byśmy zobaczyć mogli, co w niej masz”. Germana uczyniła to natychmiast, a zdumieni sąsiedzi wraz z przybyłą właśnie macochą ujrzeli w fartuszku zamiast chleba przepiękną wiązankę świeżych i pachnących kwiatów – a było to w zimie, a tak pięknych kwiatów nie widziano jeszcze w owej okolicy. Macocha zamilkła, a owi dwaj mężowie poświadczyli pod przysięgą ten cud, który na własne widzieli oczy. Od owego dnia zaczęli Germanę szanować nawet ci, którzy dotychczas szydzili z jej prostoty i pobożności i ją oczerniali. Nawet w domu rodzicielskim zaczęła macocha z nią się lepiej obchodzić a nawet chciała wyznaczyć jej miejsce przy stole rodzinnym; lecz Germana wyprosiła sobie u niej pozwolenie, by mogła wieść życie takie jak dotychczas i przebywać w skrytce pod schodami.

Ponieważ teraz ludzie z całej okolicy poczęli podziwiać i chwalić jej cnoty niezwykłe, więc Bóg wysłuchał gorącą prośbę wiernej Swej służebnicy i zabrał ją z ziemi do przybytków niebieskich. I jak ukryte było jej życie, taką była i jej śmierć. Dnia 15 czerwca 1601 r. rano przyjęła Komunię św. w kościele a następnej nocy zasnęła w Panu, klęcząc na twardem łóżku i modląc się. Umarła, licząc zaledwie lat dwadzieścia dwa.

O grobie jej rychło zapomniano. Trwało to 43 lata. Gdy w r. 1664 na tem samem miejscu, na którem był jej grób, miano pochować krewne Germany, znalazł grabarz ciało jej zupełnie nie–zepsute, a w rękach Germany ujrzał pachnącą wiązankę goździków i kłosów. Czcigodne jej ciało przeniesiono teraz uroczyście do kościoła a Bóg wsławił biedną pasterkę licznymi cudami. Biskup tuluski rozpoczął śledztwo kanoniczne: lecz wojny religijne stanęły na przeszkodzie. Liczne i wielkie cuda, które nowym otoczyły blaskiem jej relikwie w pierwszej połowie dziewiętnastego stulecia, przyczyniły się w roku 1845 do dalszego prowadzenia procesu kanonicznego, którego wynikiem była beatyfikacja, tj. ogłoszenie biednej Germany Błogosławioną dnia 7 maja 1854 przez papieża Piusa IX. A 29 czerwca 1867 ogłosił ją tenże Papież – Świętą!


Legenda pochodzi z książki „Prawidła życia chrześcijańskiego dla każdego wieku i stanu”, ks. Otto Bitschnau, z rozdziału „Stan ubogich”


© 2000–2021 barbara     Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved     Strona nie zawiera cookies