Spis legend
Legendy o świętych
![]() Dziwne peregrynacje Czarnej Madonny Kto, gdzie i kiedy namalował cudowny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, od specyficznej, ciemnobrązowej karnacji twarzy Matki Boskiej i Dzieciątka Jezus zwanej Czarną Madonną? Próżno tego dociekać. Żadna kronikarska notatka, żadne pióro dziejopisa czy historyka, nie przekazało późniejszym pokoleniom wiadomości, kto, gdzie i kiedy sporządził wizerunek Matki Boskiej Jasnogórskiej. Dla klasztoru Paulinów stanowi on bezcenny skarb, dla wiernych relikwię, bezpośrednio jakoby związaną z Matką Boską, apostołami i ewangelistą św. Łukaszem, dla historyków sztuki – niezmiernie wartościowe dzieło malarskie, którego dzieje wciąż stanowią pasjonującą i trudną do rozwiązania zagadkę. Najstarszy, legendarny opis dziejów wizerunku, pochodzi z około 1428 r., a znany jest z kopii, sporządzonej w 1474 r. i pieczołowicie przechowywanej w archiwum klasztoru Paulinów na Jasnej Górze. Nosi ona tytuł Translacio tabulae Beatae Mariae Virginis, ąuam sanctus Lucas depinxit propriis manibus (Przeniesienie obrazu Błogosławionej Maryi Dziewicy, który św. Łukasz malował własnymi rękami). W ciągu niespełna stu następnych lat powstało pięć kolejnych podobnych opisów, które określa się jako „najstarsze”. Przedstawiona poniżej wersja oparta jest na Translacio... i stanowi jej dokładne streszczenie. Grupa wiernych zwróciła się do błogosławionego Łukasza ewangelisty, aby namalował wizerunek Dziewicy Marii, która już została wniebowzięta. Łukasz był bowiem jej domownikiem, sekretarzem i spisywał to, co Ona opowiadała o swym Synu Jezusie. Błogosławiony Łukasz znalazł stół, przy którym Matka Boska zwykła była siadać i na desce z tego stołu namalował Jej obraz z Jezusem Chrystusem w ramionach. Wkrótce potem namalował jeszcze dwa podobne, które później znalazły się w Rzymie i Florencji. Po wielu latach cesarz Konstantyn uroczyście przeniósł ów obraz z Jerozolimy do Konstantynopola i złożył go w jednej ze świątyń. Niedługo zasłynął zdziałanymi za jego pośrednictwem łaskami i zaczął uchodzić za cudowny. Na dworze Konstantyna przebywał książę ruski Lew, który pełnił u niego dworską i rycerską służbę już od swej młodości. Kiedy ów książę ujrzał obraz, zapragnął go posiadać, przyrzekając Bogu i Maryi, że jeśli go otrzyma, wybuduje w swym księstwie osobną dla niego świątynię, wizerunek zaś przyozdobi klejnotami, złotem i srebrem. Prosił cesarza, aby zamiast wynagrodzenia za służbę, darował mu ten obraz. Cesarz początkowo nie chciał wysłuchać próśb księcia, ale gdy ten coraz natarczywiej domagał się tego, uległ w końcu. Książę Lew wywiązał się w pełni z obietnicy. Swym poddanym wszystkich stanów nakazał oddawać obrazowi należną mu cześć. Wizerunek Matki Boskiej nie tylko przybrał w siedemdziesiąt drogich kamieni, ale także kazał do niego przymocować od tyłu złotą, a od przodu srebrną blachę. Wkrótce zasłynął on na całą Ruś wielu cudownymi uzdrowieniami i innymi łaskami, o których wieść rozchodziła się daleko poza granice państwa. Po upływie długiego czasu król sąsiedniego państwa polskiego, Kazimierz, syn króla Łokietka, najechał na Ruś i zdobywał jej zamki, fortece i miasta. Duchowni ruscy w tajemnicy ukryli obraz w bardzo warownym i trudnym do zdobycia zamku w Bełzie. Król Kazimierz wkrótce opanował co prawda całą Ruś, ale z wyjątkiem pięciu zamków, wśród których był i ten z ukrytym cudownym obrazem. Po jego śmierci królem polskim został jego siostrzeniec, Ludwik. Za radą swych doradców Ludwik przedsięwziął wyprawę w celu zdobycia pozostałych pięciu zamków ruskich, które znajdowały się w granicach Litwy. W wyprawie wzięły udział wojska polskie i węgierskie. Kasztelan zamku w Bełzie, zdając sobie sprawę z tego, że nie zdoła go obronić wobec przeważających sił nieprzyjaciela, poddał go królowi polskiemu i węgierskiemu, Ludwikowi. Król ten wspaniałomyślnie pozwolił kasztelanowi objąć zamek w posiadanie na zasadzie lenna, wraz z nienaruszonymi skarbami, w nim się znajdującymi. Po zdobyciu pozostałych zamków, król Ludwik mianował swym namiestnikiem księcia opolskiego, Władysława, którego obdarzał pełnią zaufania. Władysław sprawował swą funkcję przez długie lata. Przeglądając skarbiec zamkowy w Bełzie, odkrył w nim obraz Świętej Dziewicy i zapragnął go pozyskać dla siebie. Po dalszych kilku latach Litwini chcieli odzyskać utraconą prowincję ruską i przy pomocy Tatarów rozpoczęli oblężenie Bełza, w którym właśnie przebywał książę Władysław. Załoga zamkowa z trudem odpierała ich ataki. Książę Władysław modlił się do Matki Boskiej o pomoc w odparciu nacierających wrogów. Kiedy już zdawało się, że zamek im ulegnie, jedna ze strzał tatarskich wleciała przez okno zamku i utkwiła w prawym policzku wizerunku Matki Boskiej. Wówczas ciemno się wokół uczyniło i niezwykle gęsta mgła omotała hordy wojenne wrogów. Tatarzy i Litwini rzucili się do bezładnej ucieczki. Wykorzystał to zamieszanie książę Władysław, rozgromił ich teraz bez trudu, rozproszył, a wielu wziął do niewoli. Wydarzenie to ugruntowało szczególne nabożeństwo księcia Władysława do obrazu. Zadaną zaś obrazowi ranę nakazał ozdobić drogimi kamieniami, oprawnymi w złoto i obmyślał sposób, w jaki mógłby go przenieść do swej posiadłości. Spodziewał się bowiem, iż przecież kiedyś będzie musiał opuścić te strony. Kiedy więc zbliżał się koniec jego rządów na Rusi, kazał obraz Matki Boskiej umieścić na wozie. Woźnice zacięli konie raz i drugi, ale te ruszyć z miejsca nie mogły i przewróciły się na ziemię. Książę kazał zwiększyć zaprzęg, ale znów nawet straszne batogi nie pomogły i konie pokładły się z wysiłku na ziemi. Ponownie zwiększono zaprzęgi, a skoro i to nie pomogło, wówczas książę uklęknął przed obrazem i złożył ślubowanie, że jeśli uda mu się dowieźć szczęśliwie obraz na miejsce, postawi tam kościół i sprowadzi braci świętego Pawła Pierwszego Pustelnika, reguły błogosławionego Augustyna. I zdarzył się nowy cud. Konie nagle ruszyły bez najmniejszego wysiłku i szczęśliwie dowiozły święty ładunek do miejsca, zwanego Jasną Górą, która należała do księcia. Książę wypełnił złożone w Bełzie ślubowanie, ufundował kościół z kaplicą dla pomieszczenia obrazu, a w sąsiedztwie założył klasztor i sprowadził do niego zakonnych braci pustelników błogosławionego Pawła Pierwszego Pustelnika. Wkrótce obraz zasłynął dalszymi cudami i łaskami. Pozostałe cztery, najstarsze wersje legendy, pochodzące z XVI w., w głównych motywach są do siebie podobne, różnią się tylko w szczegółach. W zasadzie opierają się na tej pierwszej, czyli Translacio..., lecz ich autorzy wykorzystywali zapewne jeszcze inne źródła i inne kopie, które obecnie zaginęły i nie są nam znane. Także ich akcja przedłuża się w czasie do około 1430 r. Poniżej podano różnice w treści w stosunku do przedstawionej wyżej wersji. Oto w 46 r. św. Łukasz namalował obraz Matki Boskiej na desce z drzewa cyprysowego, która była blatem stołu matki Jezusa. Obraz umieścił w kościele w Jerozolimie, gdzie wkrótce za jego przyczyną ludzie doznali wielu cudów. Kiedy Karol Wielki przybył do Jerozolimy, obraz ów tak mu się spodobał, że zabrał go ze sobą do Konstantynopola (jeszcze inna wersja twierdzi, że uczyniła to św. Helena, matka cesarza Konstantyna, od którego imienia miasto zmieniło nazwę na Konstantynopol). Na dworze Karola Wielkiego służył książę ruski Lew, wyznania greckiego, który wyprosił od niego cudami słynący obraz i z wielkimi honorami przewiózł go do Bełza na Rusi. Książę Lew był jednak bardzo nietolerancyjny i do oddawania czci obrazowi dopuszczał tylko Rusinów obrządku greckiego, a zabraniał do niego dostępu wszystkim innym. Za to został przez Pana Boga ukarany przedwczesną śmiercią. Dalszy ciąg wydarzeń aż do chwili fundacji klasztoru Paulinów na Jasnej Górze przez księcia opolskiego Władysława jest już w zasadzie zgodny z wersją Translacio.... W dalszym ciągu późniejsze wersje legendy podają, że w 1430 r. na klasztor napadli husyci, wystraszyli z niego zakonników, a klasztor ograbili. Cudowny obraz wywlekli z kaplicy na zewnątrz, a następnie cisnęli na ziemię i kilkakrotnie uderzyli szpadą w święte oblicze. Za to natychmiast spotkała ich kara Boża, ponieważ nagle padli trupem. Tylko nieliczni pozostali cali i zdrowi. Powracający zaś zakonnicy podnieśli zniszczony obraz i zawieźli go do Krakowa. Król Władysław Jagiełło nakazał umieścić go w ratuszu, naprawić i odmalować, a odnowiony – uroczyście przenieść z powrotem na Jasną Górę. Pierwsza pod względem chronologicznym źródłowa wiadomość o obrazie pochodzi dopiero z dnia 8 maja 1450 r., kiedy kardynał Zbigniew Oleśnicki udzielił stu dni odpustu tym wiernym, którzy odwiedzą klasztor albo w kaplicy tego klasztoru pobożnie uczczą obraz błogosławionej Panny. Wiarygodna jest informacja J. Długosza, który pod 1430 r. podał wiadomość o napadzie i ograbieniu klasztoru przez rabusiów w dniu 16 kwietnia 1430 r. Relacja o tym napadzie umieszczona też została w późniejszych wersjach legendy i jest jedynym w pełni wiarygodnym w nich elementem, z wyjątkiem może informacji, że ów napad miał tylko cele rabunkowe, podczas gdy faktycznie były również i cele polityczne, skierowane przeciw Władysławowi Jagiełłę. Po zniszczeniu obrazu został on faktycznie odnowiony w Krakowie, i to w sposób tak doskonały, że do dziś najtęższe głowy uczonych o różnych specjalnościach, mimo gruntownych badań i studiów, nie potrafią rozstrzygnąć, czy w 1430 r. obraz został tylko naprawiony i uzupełniony przez artystów, czy też skopiowano go na podstawie zachowanych jeszcze resztek poprzedniego. Rysy na twarzy Matki Boskiej zostały wówczas wyryte w gruncie obrazu i intensywnie zabarwione, prawdopodobnie w celu przypominania wiernym o jego profanacji w 1430 r. Wiadomo tylko na pewno, że obraz jest namalowany na desce z drzewa lipowego, a nie cyprysowego, jak sugerują legendy, i że ta deska jest znacznie starsza od obecnego wizerunku. Wiadomo też, że jest to malowidło jednorodne, a jeśli skopiowane, to z podziwu godnym pietyzmem dla jego wcześniejszych cech stylowych. Niektórzy badacze są zdania, że XIV– wieczni konserwatorzy nawet jeszcze bardziej podkreślili bizantyjskie cechy malowidła, niż posiadał je oryginał. Po kilkakrotnych restauracjach obrazu, w tym trzech (w latach 1925–1926, 1945 i 1950–1951) z zachowaniem wszelkich wymogów konserwatorskich, obrazowi przywrócono obecnie stan zbliżony do stanu z 1430 r. A co było wcześniej? Kto namalował pierwszy obraz? Gdzie? W jaki sposób dostał się do Polski? Wszystko to okryte jest mgłą tajemnicy. Bo sama legenda jest przecież zlepkiem różnych wątków legendarnych, sięgających niekiedy nawet starożytności lub też od dawna znanych w krajach południowej i zachodniej Europy. A ruski książę Lew stanowi tylko regionalną ich odmianę, ułatwiającą nawiązanie do aktualnych potrzeb i sytuacji. O tym „zlepku” świadczą chociażby legendy o wielu obrazach, namalowanych jakoby przez św. Łukasza ewangelistę i ich cudownych wędrówkach morzem i lądem (patrz też rozdział pt. O biednym grajku i złotym trzewiczku), o mgłach i ciemnościach, które pomagały zwyciężać wrogów itp. W różnych miastach Europy jest sporo obrazów, które odbyły „przygody” bardzo podobne do tego z Jasnej Góry. Fantastyczne są też okoliczności towarzyszące wydarzeniom, jak choćby skojarzenie ruskiego księcia Lwa (żył w XIII w) z cesarzem Konstantynem Wielkim (żył w III/IV w.), czy choćby Karolem Wielkim (żył w VIII/IX w.), a także wyzwolenie przez tego ostatniego Palestyny z rąk Saracenów, skoro wiadomo, że Karol Wielki nigdy tutaj nie walczył z Arabami, itd. Nawet przebieg walk pod Bełzem, choć już stosunkowo bliski chronologicznie twórcom legendy, w istotny sposób różnił się od przedstawionego w legendzie. Gdyby rzeczywiście książę Władysław Opolczyk przywiózł stamtąd obraz, musiałby tego dokonać najpóźniej w 1378 r., kiedy już na stałe opuścił ruskie strony, a więc na dwa lata przed fundacją klasztoru Paulinów. Przypuszcza się, że inicjatorem spisania legendy był sam książę, po to, aby podkreślić swoje zasługi. W legendzie jest bowiem powiedziane, że ją samo książę opowiedziało i opisaną zostawiło, i że polecił on paulinom co wyżej opisane [...] opowiadać i objaśniać wszystkim i wszelakim przybywającym dla dostąpienia łask odpuszczenia na wspomnianą Jasną Górę. Na podstawie aktualnej wiedzy twierdzi się, że pierwotny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej nie mógł powstać wcześniej niż pod koniec XII w., ponieważ cechy stylistyczne jego kopii nigdy wcześniej nigdzie nie występowały. Sądzi się jednak, że został namalowany dopiero na początku XIV w., a w każdym razie pod wpływem ówczesnych malarzy włoskich. Chyba że pierwszy obraz był całkiem inny... Typowe lilie Andegawenów, dynastii panującej wówczas na Węgrzech, w Neapolu i na Sycylii, a wcześniej także w Królestwie Jerozolimskim, lilie, które pokrywają płaszcz i suknię Matki Boskiej, sugerują, że fundatorem obrazu mógł być przedstawiciel tego rodu, względnie lilie te nakazał on później domalować. Według jednej z bardzo prawdopodobnych hipotez, obraz w bliżej nieokreślonych okolicznościach stał się własnością królowej węgierskiej Elżbiety, żony króla Karola Roberta, a córki Władysław Łokietka i siostry Kazimierza Wielkiego. Królowa ta zapisała w testamencie obraz swej synowej, Elżbiecie Bośniaczce, żonie króla Ludwika Wielkiego (w Polsce zwano go Ludwikiem Węgierskim). Król Ludwik był wielkim dobrodziejem węgierskich paulinów i zapewne również inicjatorem fundacji klasztoru Paulinów na Jasnej Górze, której dokonał w 1382 r. jego zaufany dworzanin i palatyn, książę opolski Władysław, zwany Opolczykiem. Elżbieta Bośniaczka mogła z kolei ofiarować go nowemu klasztorowi na Jasnej Górze, który był początkowo filią klasztoru węgierskiego, za pośrednictwem Władysława Opolczyka lub swej córki Jadwigi, która w 1384 r. została królową Polski. Jedna z legend mówi o tym, że obraz znalazł się na Jasnej Górze właśnie w 1384 r. Być też może, że Władysław Opolczyk obraz przywiózł rzeczywiście z Rusi, tylko, jak dotychczas, nikt nie znalazł żadnych źródłowych przesłanek, które taką drogę obrazu mogłyby uzasadnić. Do 1600 r. obraz Matki Boskiej Częstochowskiej stanowił środkowe skrzydło tryptyku ołtarzowego. Było ono nieraz wyjmowane i pokazywane z bliska dostojnym gościom lub niesione podczas procesji. Ponieważ narażało to obraz na duże zniszczenia, władze kościelne poleciły oddzielić go od tryptyku i na stałe umieścić w ołtarzu. Obecny, okazały ołtarz, ufundował w 1650 r. specjalnie dla obrazu kanclerz Jerzy Ossoliński i obłożył go drzewem hebanowym. W 1673 r. Działyńscy ufundowali z kolei srebrną zasłonę, która przesłania wizerunek Matki Boskiej w okresach między nabożeństwami. Jest to fragment książki pt. „Krakowskie i jurajskie podania, legendy, zwyczaje”, autorstwa Juliana Zinkowa na podstawie „Najstarsze historie o obrazie Panny Maryi. XV i XVI wiek”.
© 20002021 barbara Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved Strona nie zawiera cookies |