Spis legend

Logo serwisu Biblia


Nakarm głodne dziecko - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl
















Legendy o świętych



Św. Marya Dolorosa dziewica


Błogosławiona Marya Do1orosa była córką zamożnych i poważanych włościan. Urodziła się w r. 1249 w Brabancyi. Troskliwość i staranie, jakiego dokładali jej rodzice, by ją wychować po chrześcijańsku i wykształcić należycie, nagradzała świetnymi postępami w punktualnem posłuszeństwie, w skromności, umiarkowaniu i gorącej miłości ku Panu Jezusowi i Matce Najświętszej. Ojciec niebieski ozdobił jej duszę Swemi łaskami, a ciało rzadką pięknością i powabem; lecz te właśnie zalety miały się stać dla niej przyczyną ciężkich bardzo cierpień i ozdobiły jej dziewictwo koroną męczeńską.

Czyste, niewinne oko dziewicy poznało już w czternastej wiośnie życia zwodniczy blask świata, zapominającego o Bogu; drżała więc z obawy przed tylu niebezpieczeństwami, na które dusza nieśmiertelna przebywająca w pięknem ciele jest narażona, a których umknąć zdoła jedynie ochotnem i pilnem współpracowaniem z łaską Bożą. Marya przeświadczona o własnej swej słabości i żywem przejęta pragnieniem, żyć tylko i umierać dla Jezusa, postanowiła spędzić życie w stanie bezżennym i złożyła na ręce Matki Bożej a swej ukochanej Patronki przyrzeczenie dożywotniej czystości, a za zgodą rodziców wyrzekła się obcowania ze światem i zamieszkała sama w maleńkim domku przy kościele Matki Bożej, dość oddalonym od domu rodzicielskiego, by tamże służyć jedynie Bogu. Pobożni rodzice nie śmieli odmówić tej bolesnej dla nich prośbie ukochanego dziecka, bo poznali wysoką jej wartość w oczach Bożych i przyrzekli, że dawać jej będą wszystko, co potrzebne będzie do utrzymania jej życia. Lecz córka, dziękując serdecznie za ich dobroć i miłość, odparła: „Wolą jest Bożą, bym nie korzystała z waszego przyrzeczenia, gdyż oddać się mam zupełnie ojcowskiej Jego Opiece i jako ubogie dziecko mam iść za ubogim Jezusem.”

Marya pośpieszyła radośnie do swej pustelni i żyła szczęśliwie z pracy rąk i z jałmużn dawanych jej dobrowolnie, modląc się dzień i noc w słodkiem skupieniu o oświecenie niewiernych i zbłąkanych, o nawrócenie grzeszników, o wytrwałość w dobrem sprawiedliwych, o śmierć szczęśliwą dla umierających, o wybawienie dusz w czyśćcu cierpiących, o wywyższenie św. Kościoła katolickiego.

Chociaż mniemała, że w samotnym jej domku, którego nie opuszczała, nikt z ludzi świeckich jej nie obserwuje, to jednak dojrzało oko zepsutego starego kawalera niezwykłą jej piękność. Długie lata odpędzało jej surowe, umartwione, i czyste jak łza życie i jej ubóstwo każdego, który ze złymi zamiarami do jej zbliżał się domku. Lecz teraz blask jej cnót zdawał się tem bardziej nęcić złoczyńcę. Czyniąc jej pobożne obietnice i słodkiemi obsypując ją pochlebstwami, wyznał jej wielki swój podziw dla niej, płomienną swą ku niej miłość i współczucie dla niej z powodu jej opuszczenia. Marya odepchnęła stanowczo i z oburzeniem od siebie bezczelnego natręta, lecz na próżno. Namiętność jego jeszcze więcej się rozpaliła a nadzieja jeszcze więcej się uzuchwaliła myślą, że piękny ten anioł jest przecie Ewy córką i wrażliwym być musi na ofiarowane mu skosztowanie zmysłowej miłości, że serce Maryi powoli jak u przeważnej części płci żeńskiej w końcu podda się wytrwałemu wielbicielowi, że pozbędzie się naturalnej nieśmiałości i w końcu stanie się nagrodą jego trudów. Lecz chytry kusiciel zupełną poniósł porażkę, zwyciężyła go bowiem potęga łaski Bożej i stałość chrześcijańskiej cnoty.

Marya kochała dziewiczą swą czystość nie dla naturalnej nieśmiałości, nie dla wrodzonej wstydliwości, lecz dlatego, że ceniła nade wszystko czystość serca z pobudek nadprzyrodzonych i z wdzięczności ku ukrzyżowanemu Zbawicielowi, który jej duszę Krwią Swoją obmył i poświęcił. Przekonaną będąc o swej słabości oddała się w opiekę Boga Najwyższego i odparła zwycięsko wszystkie napady.

Złoczyńca, którego ohydne nazwisko historya zamilcza, wpadł we wściekłość, widząc że nie udała mu się sztuka i powziął plan iście szatański, chcąc siłą osięgnąć to, czego pochlebstwami nie mógł dokazać. Wiedział, że Marya w pewne dni chodziła do pewnego zamożnego pana po jałmużnę. Dlatego zakradł się raz do domu tego pana, ukradł mu kosztowny puchar i ukrył go w domku Maryi. Wkrótce rozeszła się wieść, że panu owemu ukradziono bogaty puchar, że podejrzenie padło na Maryę otrzymującą od niego jałmużnę i że wielką otrzyma nagrodę ten, kto prawdziwego wykryje złodzieja.

Zbrodniarz, pewny teraz zwycięstwa, stanął przed Maryą i rzekł szyderczo: „O pobożny i niewinny gołąbku, jakże pięknym jaśnieje teraz cnota twoja blaskiem? A nawet w inny jeszcze sposób okazałaś wdzięczność twą dla dobroczyńcy twego i udowodniłaś, że znasz się dobrze na wartości skarbów ziemskich. Lecz na twoje nieszczęście bystre oczy podpatrzyły cię, gdyś ty – święta i podziwiana panno – ukradła kosztowny puchar twemu dobrodziejowi i ukryłaś go w twym ubogim domku. Wiedz, że mogę cię teraz wydać sądowi, na śmierć i wstyd. Jedno tylko może cię wybawić od tego; uczyń mnie szczęśliwym, dając mi swą miłość.” Marya odrzekła poważnie lecz spokojnie: „Nigdy, nigdy, na wieki nie! I tak jak pewną jest rzeczą, żem puchara nie skradła, tak pewną jest rzeczą, że nie spełnię nigdy twej woli.”

Teraz oszczerca uchwycił niewinną Maryę za rękę, zawlókł ją do miejsca, gdzie sam ukrył był puchar, wydobył go stamtąd i rzekł z wściekłością: ,,Wybieraj natychmiast: chcesz być moją i szczęśliwą, lub hańbę twą odpokutować śmiercią!” Marya, poznając teraz okropne swe położenie, westchnęła patrząc w niebo: ,,O Boże Wszystkowiedzący, bądź Ty mi świadkiem, że ręka moja i serce nie splamiły się kradzieżą! Niewinność moją oddaję w Twoją opiekę. Wolę raczej najhaniebniejszą ponieść śmierć, jak grzechem Cię obrazić i życie me przedłużyć na świecie.”

Gdy i ta ostatnia nie udała się próba, pobiegł nikczemnik do okradzionego pana i do sędziego i oskarżył przed nimi bohaterską dziewicę o ową kradzież, udowadniając swe oszczerstwo odebranym jej pucharem i oskarżył ją jeszcze, czemu wówczas chętnie wierzono, o czary, że mianowicie oczarowała go tak złośliwie, iż długi już czas nigdzie nie znajduje spokoju.

Sędzia pociągnął oskarżoną do odpowiedzialności. Marya zeznała otwarcie, że puchar rzeczywiście ukryty był w jej domu, lecz że go z ukrycia wydobył sam oskarżyciel, i wezwała Boga, Opiekuna niewinności, na świadka, że nie okradła swego dobroczyńcy i że nie wie, jakim sposobem puchar ów dostał się do jej mieszkania. Przeciwko oskarżeniu o czary nie broniła się wcale, by oszczercy nie zgubić ani nie wyjawić haniebnych jego zakus, obietnic i gróźb. Sędzia nie chciał dokładniej zbadać całej sprawy i skazał Maryę – uznaną winną zbrodni kradzieży i czarów – na śmierć. Niezwykłe mnóstwo ludzi towarzyszyło Maryi i teraz jeszcze cenionej przez większość obecnych, na miejsce stracenia, spodziewając się, że święty i sprawiedliwy Bóg rozerwie zupełnie zasłonę złości, kryjącej się pod płaszczykiem pobożności, albo że obroni w cudowny sposób jej niewinność. Droga na to miejsce wiodła koło kościoła Matki Bożej, w którym wiele tysięcy godzin spędziła dawniej nabożnie na skupionej modlitwie i w którym wiele łask cudownych uprosiła dla siebie i dla bliźnich. Marya, z której oblicza pięknego bił niebieski pokój i powaga, prosiła gorąco sędziego o pozwolenie, by mogła raz jeszcze odmówić krótki pacierz w miłym tym kościółku. Natychmiast dostała pozwolenie. Klęcząc przed ołtarzem dziękowała wzruszającemi słowy Trójcy Przenajświętszej za wszystkie otrzymane dobrodziejstwa, prosiła o błogosławieństwo dla swych dobroczyńców, błagała o łaskę i miłosierdzie dla jej oszczerców, ofiarowała Bogu męki swe i haniebną śmierć, prosząc o łaskę wytrwałości dla wszystkich tych, którzy w podobne wpaść mieli nieszczęście i oddała swą duszę w ręce Ojca niebieskiego. Obecni czuli, że tylko chrześcijanin niewinny i sprawiedliwy tak modlić się może. Potem wykonano bez wahania wyrok. Kat zawiązał jej oczy, związał jej ręce i nogi, położył ją żywą do otwartego grobu, przysypał ziemią i pal wbił w jej piersi.

Widzowie stali w niemej żałobie, wielu płakało; oszczerca jedynie uśmiechał się szatańsko, ciesząc się, że zemsta mu się udała. Lecz nagle wydał przeraźliwy krzyk, wykrzywił strasznie twarz, bił rękami i nogami wokoło jak opętany, bo szatan rzeczywiście wstąpił w niego. Wszyscy zadrżeli na widok tej oczywistej kary Bożej nad mordercą niewinnej dziewicy. Po wielu trudach dopiero udało się obecnym związać opętanego i zamknąć go do żelaznej klatki. Wożono nieszczęsnego tego człowieka do najpobożniejszych kapłanów, do miejsc cudownych, odprawiano zań publiczne modły, by Bóg miłosierny złagodził Swój gniew przeciwko temu zbrodniarzowi, i by cofnął karzącą Swą rękę; lecz wszystko na próżno. Dopiero po siedmiu długich latach wyznał szatan, będący w opętanym, a zmuszony do tego egzorcyzmami kościelnymi, że jedynie na grobie Maryi opuści opętanego, zresztą nigdzie. Niezwłocznie zaprowadzono go tam dotąd. Lecz gdy wóz stanął niedaleko rowu, uczynił go szatan tak ciężkim, że konie nie mogły ruszyć go z miejsca i że zwołać musiano biciem w dzwony lud cały na pomoc. Przybywszy do rowu, uklękli kapłani i lud do wspólnej modlitwy, a szatan opuścił nieszczęśliwego ze strasznem wyciem. Wyratowany wyznał teraz pokornie i otwarcie cały przebieg szatańskiego swego postępowania z Maryą, sławił bohaterską jej stałość w cnocie, chwalił dziwne i cudowne jej milczenie co do zadanych jej przezeń zniewag i gróźb i otrzymał od władz zasłużoną karę za swe zbrodnie. Od tego dnia czczono błogosławioną Maryę pięknym przydomkiem „Dolorosa” tzn. ,,Boleściwa” grób jej stał się miejscem odpustowem dla licznych pielgrzymek, szukających tu w podobnych wypadkach pociechy i ratunku. Sławę jego rozgłosiły liczne uzdrowienia i skuteczność modlitw!


Legenda pochodzi z książki „Prawidła życia chrześcijańskiego dla każdego wieku i stanu”, ks. Otto Bitschnau, z rozdziału „Stan bezżenny (wolny): Obowiązki stanu bezżennego”


© 2000–2021 barbara     Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved     Strona nie zawiera cookies