Spis legend

Logo serwisu Biblia


Nakarm głodne dziecko - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl
















Legendy o świętych



Łucjan kapłan i męczennik


Wzorem doskonałym prawdziwego chrześcijanina jest św. Łucyan.

Święty ten urodził się w mieście Samazacie w Syryi. Chrześcijańscy jego rodzice o to się przede wszystkiem starali, by synowi dać dobre wychowanie i wykształcenie rozumu i serca w nauce i naśladowaniu Jezusa Chrystusa. Jak bardzo im się udało najważniejsze to zadanie powołania rodzicielskiego, tego dowiódł św. Łucyan sam, rozdając w dwunastym roku życia między ubogich cały swój wielki spadek po rodzicach, którzy go rychło odumarli, by mógł pójść za biednym Jezusem na drodze doskonałości ewangelicznej i zarobić sobie skarby nieprzebrane szczęścia wiekuistego w Niebie. O, szczęśliwy synu, mający tak rozumnych i pobożnych rodziców; o, szczęśliwi rodzice, dający Kościołowi i państwu tak mądrego i cnotliwego syna!

Łucyan, dobrowolnie ubogi, lecz bogaty w zalety ciała i duszy młodzieniec, opuścił krewnych i rodzinne strony i udał się do Edesy do słynnego nauką i świętością życia nauczyciela Makarego, by słuchać jego wykładów z filozofii, wymowy a zwłaszcza Pisma św. - a co nieporównanie większą ma wartość od wszelkiej mądrości ludzkiej - by nauczyć się mądrości wyższej, Bożej, i by się przygotować do szczęśliwej wieczności. Uwolniwszy się zupełnie od przykrych trosk i starań o dobra doczesne, dążył z młodzieńczym zapałem do wyższej wolności, wolności od przyrodzonej skłonności do zmysłowości i niebezpiecznych żądz ciała przez wytrwałą modlitwę, surowe posty, zachowanie milczenia, częste, czuwanie po nocach, pracę niestrudzoną i szczególniejsze zamiłowanie samotności. Skromne nadzwyczaj potrzeby swe zaspokajał sam przepisując książki i nieraz zostało mu nawet coś, czem łagodził, idąc za popędem serca, według możności przykrą dolę cierpiących i smutnych. Błogosławieństwo Boże nagrodziło mrówczą jego pracę i pobożność, któremi to przymiotami zagłębił się bardzo w prawdach objawionych i tym sposobem zdobył sobie rzadki skarb gruntownej wiedzy.

Po ukończeniu nauk udał się Łucyan według zrządzenia Boskiego do Antyochii, będącej po Rzymie i Aleksandryi największem i najbogatszem miastem świata, w tej rozwijającej się pięknie gminie nazwano wiernych po raz pierwszy „chrześcijaninami". Łucyan chciał tam spożytkować bogatą swą wiedzę i swe zdolności w służbie Kościoła katolickiego. Biskup owego miasta przekonał się wkrótce o niepokalanej czystości obyczajów i rozległej wiedzy Łucyana i wyświęcił go na kapłana. Pałający żarliwością o Królestwo Boże na ziemi młody kapłan otworzył chrześcijańską szkołę, prowadząc licznych swych słuchaczy nadzwyczaj zręcznie do poznania dokładnego nauki i łaski Pana Jezusa. Wielkie bardzo zasługi około Boskiej nauki wiary położył olbrzymią pracą, oczyszczając księgi święte Starego i Nowego Testamentu z różnych niedokładności, które się były wkradły. Z biegiem czasu dostały się do Pisma św. czy to przez naganną niedbałość przepisywaczy, czy też umyślnem fałszowaniem kacerzy, błędy, zagrażające czystości wiary i zgodności w tłumaczeniu Pisma św. Łucyan był odpowiednim człowiekiem z powodu swego bystrego rozumu, bogatej wiedzy i pobożności prawdziwej, by trudnemu temu zadaniu podołać. Jako podstawę wybrał najpowszechniej używane wydanie Pisma św., porównał je z najdawniejszymi i najlepszymi rękopisami, wybrał najpewniejsze zwroty mowy, uzupełnił o-puszczone zdania i słowa, wyrzucił fałszywe dodatki i tym sposobem wydał tekst poprawiony i oczyszczony, czem uradował wszystkie wschodnie gminy chrześcijańskie.

Podczas gdy pyszny i żądny kadzideł cesarz Dyoklecyan nienawidzący strasznie ukrzyżowanego Jezusa, wysyłał najsurowsze rozkazy na wszystkie strony celem wytępienia chrześcijan, czynił to samo na Wschodzie Maksymian, cesarz Wschodni, zwracając szczególnie swe oczy na najznakomitszych i najwpływowszych kapłanów chrześcijańskich. Jako takiego oskarżył go przed cesarzem, który w Nikomedyi założył swą rezydencyę, pewien heretyk, zazdroszczący mu sławy i znaczenia i zaprowadził go zakutego w kajdany do cesarza. Maksymian gorąco życzył sobie widzieć słynnego i zarazem oskarżonego Łucyana; ale ponieważ go ostrzeżono, iż z oblicza tego mądrego kapłana bije taki majestat i taka słodycz, iż już sam widok jego nakłania do przyjęcia chrześcijaństwa, więc wobec tego odważył się na rozmowę z nim ukryty za delikatną zasłoną i przeprowadził sędziowskie śledztwo przeciw niemu. Łucyan zeznał otwarcie, że cieszy się niewymownie, iż jest chrześcijaninem i bronił z porywającą wymową Boskiej wzniosłości chrześcijaństwa, lecz niestety wobec głuchych uszu i zatwardziałych serc; Maksymian chwalił go pochlebnemi słowy, chwalił jego mądrość i skarżył się, iż stał się niewiernym potężnym bóstwom opiekuńczym państwa, a został zwolennikiem Żyda ukrzyżowanego z Galilei. ,,Mimo to", mówił dalej cesarz, „gdy żałować będziesz twego czynu, gdy odwołasz swe błędy, gdy powrócisz do religii panującej i prosić będziesz o moją łaskę, daruję ci zasłużoną karę, a nawet zapewnię ci miejsce honorowe między kapłanami naszych bóstw państwowych ze znacznym dochodem." Łucyan odrzekł spokojnie i z należnym szacunkiem: „Najjaśniejszy panie, jestem chrześcijaninem, a nie chcę i nie spodziewam się więcej niczego." Odpowiedź ta rzekomego zbrodniarza stanu podziałała na krew Maksymiana jak ostra trucizna i przemieniła pochlebne jego słówka w dziki gniew. Wybuchnął straszliwemi groźbami, jeżeli Łucyan natychmiast nie wyrzecze się pod przysięgą wiary w Chrystusa i nie spali kadzideł na cześć jedynie prawdziwych bóstw. Spokojnie lecz stanowczo odparł Łucyan: „Jestem chrześcijaninem, a więc niczego nie chcę i nie boję się." Cesarz przeszedł teraz od gróźb do czynów i rozkazał sługom sądowym: „Weźcie tego upartego na tortury, bijcie cale jego ciało bez miłosierdzia ostrymi biczami, odrywajcie ciało od kości rozpalonemi obcęgami, a potem zanieście go do więzienia, połóżcie go na ostre skorupy i czuwajcie przy nim dzień i noc, by nikt nie mógł podać mu pożywienia." Trzynaście dni potem kazał Maksymian położyć pieczone mięso ze zwierząt ofiarnych obok wygłodniałego, słabego i umierającego prawie wyznawcy i pytać się go, czy nie chce jeść i tak życia swego ratować. Ponieważ jedzenie takiego mięsa uważanem było za istotne zaparcie się Chrystusa i za oddanie czci bożkom pogańskim, więc Łucyan odparł: ,,Jestem chrześcijaninem, zresztą nie chcę, nie pragnę i nie obawiam się niczego." Zwycięstwem tem wielkiem odniesionem w straszliwej walce z głodem okrutnym i miłością tą gorącą ku Ukrzyżowanemu Jezusowi udało się mistrzowi utwierdzić we wierze swych uczniów, którzy z Edesy poszli za nim aż do więzienia.

Tymczasem nadszedł dzień szóstego stycznia r. 312, w którym chrześcijanie obchodzą święto Objawienia się Pana i Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa, Króla nieśmiertelności. Z żałością w sercu stali towarzysze dokoła kapłana Bożego, leżącego na ostrych skorupach i walczącego już ze śmiercią i prosili go ze łzami, by odprawił w dniu tym uroczystym Mszę św. i udzielił im Komunii św. Ale jakże to było możliwe, kiedy we więzieniu nie było ani stołu ani ławki, kiedy kapłan, mający skute nogi, na ziemi leżał, kiedy dozorcy więzienni czuwali pilnie i uważnie nad każdem poruszeniem się więźnia. Lecz miłość jest przemyślną, a dobroć Boża niezmierzoną. Nie wiemy, w jaki sposób postarali się chrześcijanie o potrzebne do Mszy św. dary. Łucyan kazał im uczynić gęste koło, Chleb i wino położyć na swych piersiach. Potem odmówił pobożnie modlitwy ofiarowania i przemienienia, pokornie pochylonych nakarmił żywem Ciałem i Krwią Pana Jezusa i wspomnieniem ofiary Jego na Golgocie, pocieszył ich Boskim zadatkiem przyszłego zmartwychwstania, iż już krótko tylko cierpieć będą i przedstawiał im, jak wielką będzie radość w Niebie, gdy się tam wszyscy znowu zobaczą. Wzniosła ta uroczystość wiary chrześcijańskiej przemieniła okrutne więzienie pogańskie w świątynię Najwyższego, a piersi umierającego chrześcijanina w ołtarz jedynego i prawdziwego Boga.

Gdy trzynastego dnia Maksymian kazał się pytać Łucyana, czy chce zaprzestać swego oporu przeciw władzy, odparł tenże silnie: ,,Jestem chrześcijaninem, a poza tem niczego nie chcę, nie spodziewam ani boję się." Było to ostatni raz, że Łucyan temi słowy wyraził szczególną swą radość z powodu szczęścia i zaszczytu, iż jest chrześcijaninem. Ponieważ bowiem cesarz ani mękami ani głodem nie mógł przełamać bohaterskiego oporu Łucyana, a zanadto był dumny, by uznać nadprzyrodzoną pomoc Bożą, która wspierała tego bezbronnego kapłana, więc chwycił się środka, którego używali wszyscy we walce z prawdą pobici tyrani: kazał ściąć mieczem nieustraszonego wyznawcę Jezusa dnia 7-go stycznia roku 312. I począwszy od czwartego stulecia odbiera święty Łucyan od katolików Wschodu i Zachodu szczególniejszą cześć jako jeden z najsławniejszych Męczenników.


Legenda pochodzi z książki „Prawidła życia chrześcijańskiego dla każdego wieku i stanu”, ks. Otto Bitschnau, z rozdziału „Stan młodzieńczy: Godność chrześcijanina”


© 2000–2021 barbara     Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved     Strona nie zawiera cookies