Logo serwisu Biblia


Nakarm głodne dziecko - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl
















święty Franciszek Ch'oe Kyŏng-hwan

(1805–12.09.1839)

20 września
12 września



Św. Franciszek Ch'oe Kyŏng-hwan urodził się w 1805 r. w zamożnej rodzinie w Taraekkol, Hongjugun, w prowincji Ch'ungch'ong w Korei. Jego rodzina od dawna była katolicka: pierwszym ochrzczonym był dziadek, Choe Han-il, w 1787 r., po tym jak został nauczony religii przez słynnego Yi Chon-ch'ang. Potem rodzina żyła przez lata bez księdza wśród wielu innych katolików na terenie katolickim tylko z nazwy. Wielu katolików, z braku księdza i przewodnictwa duchowego, regularnie uczestniczyło w zabobonach i fałszywych aktach kultu religijnego. Franciszek nie mógł i nie chciał tolerować takiej sytuacji, więc opuścił dom i osiadł we wsi na górze Suri niedaleko Kwach’ŏn w prowincji Kyŏnggi. Tam mógł praktykować swoją wiarę. Na zboczu góry usunął drzewa i nasadził tytoń, z czego utrzymywał się, a także pomagał nowo przybyłym katolikom budować domy. Początkowo w okolicy osiedliły się trzy lub cztery rodziny, ale ponieważ wykształcił się tu ośrodek wiary, w którym nocami studiowano doktrynę katolicką, modlono się i medytowano, powoli liczba osiadłych tu rodzin przekroczyła 20. W 1839 r. Franciszek został katechetą. Jego wyjaśnianie i nauczanie doktryny Kościoła katolickiego było zwięzłe i przekonujące. Z tego powodu stał się znany i przybywali do niego ludzie z daleka, aby posłuchać jego nauk.

Franciszek nie był człowiekiem wysoko wykształconym. Podstawą jego wiedzy i umiejętności stały się częste medytacje i studiowanie książek duchowych, co dało podstawę do rozpłomienienia się miłości Bożej w jego sercu i zadzierzgnięci serdecznej z Nim więzi. Niezależnie od tego, co robił, czy pracował w polu, czy w domu, czy spacerował albo nauczał, jego serce zawsze pozostawało w ścisłym związku z Bogiem. I nigdy nie rozmawiał na inne tematy jak tylko o sprawach Bożych i wszystkim co dotyczy miłości Boga i oddania Mu.

W 1836 r., kiedy Franciszek miał 31 lat, do Korei przybył ojciec Maubant, ksiądz misjonarz z Paryskiego Towarzystwa Misji Zagranicznych. Znając trudności, jakie mieli zagraniczni księża z dostaniem się do Korei i pozostaniem tam, o. Maubant postanowił wysłać młodych Koreańczyków za granicę, żeby mogli uczyć się i zostawać kapłanami. Jednym z wysłanych był też Tomasz Yang-up, najstarszy syn Franciszka.

Rok 1839 był początkiem prześladowania katolików w Korei. Wokół Hanyang wielu katolików było zatrzymanych i poddanych głodzeniu i innym cierpieniom. Franciszek, słysząc o tym, zebrał trochę pieniędzy i pojechał do więzienia, żeby pomagać uwięzionym katolikom; pomagał również grzebać ciała męczenników.

Po powrocie z tej wyprawy zaczął przygotowywać swoją rodzinę do męczeństwa. Zebrał wszystkie przedmioty związane z religią i zakopał je z wyjątkiem jedynie religijnych książek. Wyjaśnił, że nie chce, żeby te przedmioty zostały sprofanowane, jednak książek nie musiał zakopywać, ponieważ nie były poświęcone, a więc nie mogą być sprofanowane. „Kiedy żołnierz wybiera się na wojnę, wtedy potrzebuje instrukcji. W czasie jak ten musimy solennie studiować pisma”.

W nocy 31 lipca 1839 r. policja przybyła z Hanyang na górę Suri. Otoczono dom Franciszka i wspomagając się krzykami i obelgami zniszczono drzwi. Jednak Franciszek powitał ich jak oczekiwanych gości.

– Witamy w naszym domu. Dlaczego trwało to tak długo? Oczekujemy was już od długiego czasu. Jesteśmy gotowi. Poczekajmy jednak do świtu, a wtedy pójdziemy z wami.

I poczęstował ich winem ryżowym. Policjanci byli zdumieni taką postawą i mówili do siebie:

– Ci ludzie są rzeczywiście prawdziwie wierzący. Rzeczywiście, nie ma zagrożenia z ich strony, odpocznijmy więc przed wyruszeniem.

Kiedy policjanci odpoczywali, Franciszek wyszedł do wioski i powiedział innym mieszkańcom, że prześladowanie jest ogólnokrajowe i wydaje się być intencją rządu całkowite wykorzenienie Kościoła. Powiedział, że o świcie pójdzie z policjantami dać dowód swojej wiary i poszukiwać męczeństwa.

Inni katolicy zgodzili się z nim.

Do dzieci zaś Franciszek powiedział, że nawet gdyby został w domu, to i tak nie uda mu się uniknąć śmierci. Więc zamiast zabarykadować się w domu i umrzeć z głodu, lepiej umrzeć w więzieniu w Hanyang, ponieważ umierający jako świadkowie wiary w więzieniach są prawdziwymi męczennikami.

Wstawszy o świcie Franciszek poczęstował policjantów śniadaniem. Jednemu z policjantów, którego odzież była bardzo nędzna, podarował komplet porządnej odzieży. Tymczasem policja przesłuchiwała ludzi w wiosce, czy są katolikami. Ci, którzy wyparli się wiary, pozostali wolni, resztę w liczbie około 40, w tym dzieci, aresztowano i zaprowadzono do Seulu. Franciszek szedł pierwszy, za nim mężczyźni, a następnie kobiety i dzieci, policjanci zaś na końcu. W tym czasie, latem, było bardzo trudno iść, szczególnie kobietom i dzieciom. Franciszek powiedział zmęczonym ludziom, że anioł mierzy ich kroki złotą linijką i zachęca ich do myślenia o śmierci Jezusa na Krzyżu.

Spośród ludzi, którzy obserwowali po drodze ten pochód, niektórzy miotali na nich obelgi, a niektórzy im współczuli. Kiedy pochód dotarł do Południowej Bramy w Seulu, gapie krzyczeli: „Jesteście złymi ludźmi. Jeśli chcecie umrzeć, to wasza sprawa, sle dlaczego dzieci mają ginąć z wami?”.

Następnego dnia komisarz policji rozpoczął przesłuchanie od pytania:

– Jeśli chcesz wierzyć, rób to sam. Nie wciągaj do tego innych ludzi.

Franciszek odpowiedział:

– Kto nie wierzy w Kościół katolicki, idzie do piekła.

Powiedział, że zachęcanie ich do przystąpienia do Kościoła było spowodowane miłością, aby uratować ich dusze od męki piekielnej.

Na to sędzia kazał go torturować tak długo, aż Franciszek wyrzeknie się wiary i odstąpi od Kościoła. Jednak Franciszek dzielnie trzymał się, mimo że całe jego ciało było pokryte krwią i ranami, a kości zostały odsłonięte. Inni katolicy byli przesłuchiwani równie okrutnie i wielu z nich nie wytrzymało i wyrzekło się religii. Jedynie przy wierze pozostały trzy osoby: Franciszek, jego żona i jeden z jej krewnych, Yi Emerentia. Franciszek stwierdził, że wspólnota Suri została zredukowana do zaledwie trzech osób.

Kiedy sędziowie odkryli, że syn Franciszka, Tomasz, pojechał do Makao studiować teologię, jeszcze zwiększyli presję na Franciszka, aby odrzucił Boga. Torturowano go tak, że wszystkie kości jego rąk i nóg zostały przemieszczone. Franciszek odpowiedział na to:

– Możesz mnie zmusić, żebym przestał jeść, ale nie możesz mnie zmusić, żeby wyparł się Boga.

I jeszcze:

– Jak śmiesz żądać, żebym zdradził Kościół. Niewierność zwykłym ludziom jest uważana za zło. O ile większym złem jest niewierność Bogu.

Według świadków przez półtora miesiąca, które Franciszek spędził w więzieniu nie było dnia, w którym nie byłby torturowany, aż jego ciało stało się jedną wielką raną. Istnieje informacja, że bity batem był 340 razy (około 40 dni!), a kijami po goleniach 110 razy. Mimo to nigdy nie przestał modlić się i nauczać Ewangelii ludzi wokół niego. Pewnego razu szef policji, aby zwiększyć jego cierpienia, związał razem z nim dzikiego rozbójnika, który wyśmiewał go i kopał jego rany. Jednak Franciszek wytrwał wszystko bez słowa aż do momentu, kiedy rozbójnik zakrzyknął:

– Jeśli ktoś wierzy w Kościół katolicki, powinien wierzyć tak jak on.

Gdyby cierpliwość i odwaga Franciszka nie pochodziła z głębokiej wiary w Boga, nie potrafiłby znieść tak dotkliwych tortur i nędzy. Pośród tego bólu ilekroć został poproszony przez jakiegoś więźnia o nauczanie o Bogu, robił to chętnie i z radością.

11 września Franciszek został znowu zaprowadzony do sąd, gdzie otrzymał 50 uderzeń pałką, ale była to jego ostatnia tortura.

Opuszczając celę powiedział do innych katolików:

– Miałem nadzieję zostać świadkiem wiary upadając pod ciosem miecza. Ale Bóg widać chce, żebym umarł w więzieniu.

I tak się stało. Św. Franciszek Ch'oe Kyŏng-hwan zmarł 12 września 1839 r. w więzieniu w wyniku tortur. Miał zaledwie trzydzieści pięć lat. Chociaż jego śmierć nie była tak dramatyczna jak przez ścięcie mieczem, jego duch nadal błyszczy jako znak prawdziwej wiary dla wszystkich wiernych.

Żona Franciszka została zgilotynowana 29 grudnia tego samego roku.

Tomasz Choe Kyŏng-hwan (1821–1861), najstarszy syn Franciszka, otrzymał święcenia kapłańskie w Szanghaju w 1849 r., po czym wrócił do Korei. Pracował w Korei 12 lat, odwiedzając miejsca w kraju najbardziej pozbawione kapłana i najbardziej potrzebujące go. Zebrał też wiele informacji na temat martyrologii Koreańskich wiernych, przetłumaczył je na łacinę i wysłał do Rzymu. „Historia Kościoła w Korei”, napisana przez Dalleta, rzeczywiście dużo zawdzięcza pracy ojca Tomasza Choe Yang-up, który oprócz informacji o męczennikach napisał też wiele na temat koreańskiej kultury, obyczajów, geografii, literatury i sztuki, wprowadzając tę wiedzę do szerszej grupy odbiorców na Zachodzie. Pisał też książki na temat nauczania religii do korzystania przez koreańskich wiernych.

Franciszek został beatyfikowany przez papieża Piusa XI 5 lipca 1925 r. z grupą 78 innych męczenników, a kanonizowany z grupą 102 innych męczenników koreańskich przez Jana Pawła II 6 maja 1984 r. na placu Yoido w Seulu.

Wspomnienie świętego Franciszka Ch'oe Kyŏng-hwan przypada 20 września i 12 września.

Imię Franciszek pochodzi od germańskiego wyrazu frank, co znaczy „wolny, wolno urodzony”; stąd nazwa plemienia Franków, a Franciscus to był „mąż z plemienia Franków”.



© 2000–2021 barbara     Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved     Strona nie zawiera cookies